Autor foto: Fundacja im. Kazimierza Pułaskiego

Czy Chiny dążą do dominacji nad światem?

Opublikowano: 28 kwietnia, 2015

Autor foto: Fundacja im. Kazimierza Pułaskiego

Czy Chiny dążą do dominacji nad światem?

Opublikowano: 28 kwietnia, 2015

„Chińska polityka zagraniczna przeszła wiele zmian, jedna rzecz jest jednak niezmienna – Chińczycy dążą do odrodzenia wielkości nacji i państwa chińskiego, co pozostaje strategicznym celem Państwa Środka” – zauważył prof. Jan Rowiński w czasie debaty nt. polityki zagranicznej ChRL w okresie rządów Xi Jinpinga współorganizowanej przez Fundację im. Kazimierza Pułaskiego. Pytaniem wciąż jednak pozostaje to, czy Chiny dążą do hegemonii i chcą zdetronizować USA w roli światowego przywódcy? 
Chiny są jednym z najbardziej spektakularnych przykładów sukcesu gospodarczego w ostatnich dziesięcioleciach. Państwo to w ciągu 30 lat od dojścia do władzy Deng Xiaopinga z zacofanego półfeudalnego kraju stało się drugą gospodarką świata, charakteryzującą się wzrostem gospodarczym na poziomie 10 proc. rocznie. Chiny są też największym globalnym eksporterem (10 proc. udział w światowym eksporcie) i dysponują największymi na świecie rezerwami dewizowymi na poziomie 4 bln USD. Co więcej, według szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego w 2014 r. Chiny wyprzedziły Stany Zjednoczone pod względem wielkości produktu krajowego brutto mierzonego według parytetu siły nabywczej.
Chiny intensywnie rozwijają też siły zbrojne. Według Szwedzkiego Instytutu Badań nad Pokojem (Stockholm International Peace Research Institute, SIPRI) chińskie wydatki zbrojeniowe w 2014 r. sięgnęły ponad 216 mld USD, będąc drugimi po amerykańskich (609 mld USD) najwyższymi na świecie. Niepokój Waszyngtonu oraz sąsiadów Chin może też budzić kierunek rozwoju chińskich sił zbrojnych. Według raportu Departamentu Obrony dla Kongresu USA Chiny intensywnie reformują swoją armię tak, aby wzmocnić jej zdolności do prowadzenia krótkotrwałego konfliktu o wysokiej intensywności, czyli np. takiego jaki mógłby się rozwinąć w Cieśninie Tajwańskiej. Chińczycy rozwijają zatem pociski balistyczne krótkiego i średniego zasięgu wyposażone w głowice konwencjonalne, pociski przeciwsatelitarne i przeciw okrętowe zdolne do rażenia dużych amerykańskich okrętów oraz pracują nad niewidzialnymi dla radarów samolotami bojowym J-20 i J-31. Chiny wzmacniają także swój potencjał nuklearny w kierunku zapewnienia jego „przeżywalności” (survivability) oraz wprowadziły do służby swój pierwszy lotniskowiec – Liaoning, zapowiadając jednocześnie budowę następnego.
Biorąc pod uwagę tak bezprecedensowy wzrost potęgi Chin, zachodni analitycy i sinolodzy zastanawiają się obecnie w jakim kierunku będzie zmierzała chińska polityka zagraniczna oraz czy długofalowym celem Państwa Środka jest globalna dominacja. Zgodnie z popularnymi wśród amerykańskich naukowców tzw. teoriami zmiany,  stosunki amerykańsko-chińskie dążyć będą bowiem w kierunku konfliktu o światową hegemonię. Dotychczas chińska polityka zagraniczna oparta była na pewnego rodzaju konsensusie wyrażonym w tzw. 24 znakach Denga. Stanowiły one m.in., że Chiny powinny ukrywać własne możliwości i „nie podnosić głowy, żądając przywództwa”. Obecnie jednak nie jest to już tak oczywiste. Wśród chińskich elit pojawił się podział na frakcję zwolenników bardziej asertywnej polityki zagranicznej oraz stronników utrzymania dotychczasowego kursu. Co więcej – jak zauważył uczestniczący w debacie b. dyrektor Departamentu Azji i Pacyfiku Ministerstwa Spraw Zagranicznych amb. Krzysztof Szumski – nowy Prezydent ChRL Xi Jinping po dojściu do władzy w 2013 r. stwierdził, że Chiny powinny prowadzić „politykę zagraniczną wielkiego mocarstwa ze swoją charakterystyką”. Z kolei w czasie spotkania Centralnej Komisji Wojskowej chiński prezydent podkreślił, że Armia Ludowo-Wyzwoleńcza musi być zdolna „prowadzić i wygrać nowoczesną wojnę”.
Doktrynalne spory przekładają się na sprzeczną politykę Chin wobec sąsiadów. Z jednaj strony można zaobserwować zaostrzenie stosunków ChRL z Japonią (zwłaszcza na tle sporu o wyspy Senkaku/ Diaoyutai, kwestii historycznych i nowego podejścia rządu Shinzo Abe do polityki obronnej) oraz innymi państwami, z którym Pekin prowadzi spory terytorialne, jak np. Wietnam czy Filipiny. Z drugiej strony w ostatnich  miesiącach doszło do dwóch spotkań Shinzo Abe z Xi Jinpingiem oraz pierwszego od 3 lat spotkania ministrów spraw zagranicznych Chin, Japonii i Korei Południowej.
Niemniej Chiny podejmują coraz bardziej odważne działania na arenie międzynarodowej. Z inicjatywy Państwa Środka tworzony jest obecnie Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB), o kapitale zakładowym na poziomie 50 mld USD. Ma być ona alternatywą dla zdominowanych przez państwa zachodnie instytucji finansowych jak Bank Światowy, MFW czy Azjatycki Bank Rozwoju, a udział w nim zadeklarowało wielu sojuszników USA (w tym np. Wielka Brytania i Polska). Chiny wzmacniają też relacje gospodarcze z Europą, a nawet Ameryką Południową. Ważną ideą jest też tzw. Nowy Jedwabny Szlak. Jak zauważyła Justyna Szczudlik-Tatar z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, nie ma on żadnej konkretnej trasy, jest to raczej pewna wizja, wokół której mają się zebrać zainteresowane państwa, chętne do skorzystania na zasadzie obustronnych korzyści z chińskiego wzrostu.
Oprac. Tomasz Smura

„Chińska polityka zagraniczna przeszła wiele zmian, jedna rzecz jest jednak niezmienna – Chińczycy dążą do odrodzenia wielkości nacji i państwa chińskiego, co pozostaje strategicznym celem Państwa Środka” – zauważył prof. Jan Rowiński w czasie debaty nt. polityki zagranicznej ChRL w okresie rządów Xi Jinpinga współorganizowanej przez Fundację im. Kazimierza Pułaskiego. Pytaniem wciąż jednak pozostaje to, czy Chiny dążą do hegemonii i chcą zdetronizować USA w roli światowego przywódcy? 
Chiny są jednym z najbardziej spektakularnych przykładów sukcesu gospodarczego w ostatnich dziesięcioleciach. Państwo to w ciągu 30 lat od dojścia do władzy Deng Xiaopinga z zacofanego półfeudalnego kraju stało się drugą gospodarką świata, charakteryzującą się wzrostem gospodarczym na poziomie 10 proc. rocznie. Chiny są też największym globalnym eksporterem (10 proc. udział w światowym eksporcie) i dysponują największymi na świecie rezerwami dewizowymi na poziomie 4 bln USD. Co więcej, według szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego w 2014 r. Chiny wyprzedziły Stany Zjednoczone pod względem wielkości produktu krajowego brutto mierzonego według parytetu siły nabywczej.
Chiny intensywnie rozwijają też siły zbrojne. Według Szwedzkiego Instytutu Badań nad Pokojem (Stockholm International Peace Research Institute, SIPRI) chińskie wydatki zbrojeniowe w 2014 r. sięgnęły ponad 216 mld USD, będąc drugimi po amerykańskich (609 mld USD) najwyższymi na świecie. Niepokój Waszyngtonu oraz sąsiadów Chin może też budzić kierunek rozwoju chińskich sił zbrojnych. Według raportu Departamentu Obrony dla Kongresu USA Chiny intensywnie reformują swoją armię tak, aby wzmocnić jej zdolności do prowadzenia krótkotrwałego konfliktu o wysokiej intensywności, czyli np. takiego jaki mógłby się rozwinąć w Cieśninie Tajwańskiej. Chińczycy rozwijają zatem pociski balistyczne krótkiego i średniego zasięgu wyposażone w głowice konwencjonalne, pociski przeciwsatelitarne i przeciw okrętowe zdolne do rażenia dużych amerykańskich okrętów oraz pracują nad niewidzialnymi dla radarów samolotami bojowym J-20 i J-31. Chiny wzmacniają także swój potencjał nuklearny w kierunku zapewnienia jego „przeżywalności” (survivability) oraz wprowadziły do służby swój pierwszy lotniskowiec – Liaoning, zapowiadając jednocześnie budowę następnego.
Biorąc pod uwagę tak bezprecedensowy wzrost potęgi Chin, zachodni analitycy i sinolodzy zastanawiają się obecnie w jakim kierunku będzie zmierzała chińska polityka zagraniczna oraz czy długofalowym celem Państwa Środka jest globalna dominacja. Zgodnie z popularnymi wśród amerykańskich naukowców tzw. teoriami zmiany,  stosunki amerykańsko-chińskie dążyć będą bowiem w kierunku konfliktu o światową hegemonię. Dotychczas chińska polityka zagraniczna oparta była na pewnego rodzaju konsensusie wyrażonym w tzw. 24 znakach Denga. Stanowiły one m.in., że Chiny powinny ukrywać własne możliwości i „nie podnosić głowy, żądając przywództwa”. Obecnie jednak nie jest to już tak oczywiste. Wśród chińskich elit pojawił się podział na frakcję zwolenników bardziej asertywnej polityki zagranicznej oraz stronników utrzymania dotychczasowego kursu. Co więcej – jak zauważył uczestniczący w debacie b. dyrektor Departamentu Azji i Pacyfiku Ministerstwa Spraw Zagranicznych amb. Krzysztof Szumski – nowy Prezydent ChRL Xi Jinping po dojściu do władzy w 2013 r. stwierdził, że Chiny powinny prowadzić „politykę zagraniczną wielkiego mocarstwa ze swoją charakterystyką”. Z kolei w czasie spotkania Centralnej Komisji Wojskowej chiński prezydent podkreślił, że Armia Ludowo-Wyzwoleńcza musi być zdolna „prowadzić i wygrać nowoczesną wojnę”.
Doktrynalne spory przekładają się na sprzeczną politykę Chin wobec sąsiadów. Z jednaj strony można zaobserwować zaostrzenie stosunków ChRL z Japonią (zwłaszcza na tle sporu o wyspy Senkaku/ Diaoyutai, kwestii historycznych i nowego podejścia rządu Shinzo Abe do polityki obronnej) oraz innymi państwami, z którym Pekin prowadzi spory terytorialne, jak np. Wietnam czy Filipiny. Z drugiej strony w ostatnich  miesiącach doszło do dwóch spotkań Shinzo Abe z Xi Jinpingiem oraz pierwszego od 3 lat spotkania ministrów spraw zagranicznych Chin, Japonii i Korei Południowej.
Niemniej Chiny podejmują coraz bardziej odważne działania na arenie międzynarodowej. Z inicjatywy Państwa Środka tworzony jest obecnie Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB), o kapitale zakładowym na poziomie 50 mld USD. Ma być ona alternatywą dla zdominowanych przez państwa zachodnie instytucji finansowych jak Bank Światowy, MFW czy Azjatycki Bank Rozwoju, a udział w nim zadeklarowało wielu sojuszników USA (w tym np. Wielka Brytania i Polska). Chiny wzmacniają też relacje gospodarcze z Europą, a nawet Ameryką Południową. Ważną ideą jest też tzw. Nowy Jedwabny Szlak. Jak zauważyła Justyna Szczudlik-Tatar z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, nie ma on żadnej konkretnej trasy, jest to raczej pewna wizja, wokół której mają się zebrać zainteresowane państwa, chętne do skorzystania na zasadzie obustronnych korzyści z chińskiego wzrostu.
Oprac. Tomasz Smura