window.dataLayer = window.dataLayer || []; function gtag(){dataLayer.push(arguments);} gtag('js', new Date()); gtag('config', 'G-LDZD3ED651');

To nie był klasyczny zamach samotnego wilka z użyciem ogólnie dostępnych narzędzi, bo okazuje się, że terroryści przygotowywali operację dużo wcześniej i na naprawdę dużą skalę – mówi PAP o zamachach w Katalonii Grzegorz Małecki, były Szef Agencji Wywiadu, ekspert Fundacji Pułaskiego.

W czwartkowym zamachu na Las Ramblas w Barcelonie oraz w piątkowym ataku w Cambrils, ok. 100 km na południowy zachód od Barcelony, zginęło łącznie 15 osób, a ponad 130 zostało rannych.
W środę doszło do eksplozji w miejscowości Alcanar, gdzie terroryści przygotowywali się do zamachów. Dom w Alcanar, ok. 200 km na południowy zachód od stolicy Katalonii, był bazą terrorystów. Dżihadyści dysponowali 120 butlami z butanem, wykryto też ślady TATP – materiałów wybuchowych wykorzystywanych przez dżihadystów.
Grzegorz Małecki uważa, że mimo metody, którą ostatecznie zastosowali terroryści w Katalonii, czyli ataku z użyciem samochodu, to nie był klasyczny zamach samotnego wilka z użyciem ogólnie dostępnych narzędzi, bo okazuje się, że „w rzeczywistości terroryści przygotowywali operację dużo wcześniej i na naprawdę dużą skalę”.
„To, co na początku wyglądało jak przedsięwzięcie typowe dla tych, z jakimi mieliśmy do czynienia ostatnio w Wielkiej Brytanii czy Niemczech, to w przypadku Hiszpanii wygląda jednak tak, że mówimy aż o 15 osobach zaangażowanych w ten zamach, czyli była to duża komórka terrorystyczna” – zaznaczył były szef Agencji Wywiadu.
„Przygotowywano go na naprawdę ogromną skalę, bo w miejscowości Alcanar zgromadzono ponad 120 butli z gazem i różnego rodzaju materiały wybuchowe itd.” – kontynuował. „Szykowali naprawdę ogromną operację. To, co zostało zrealizowane, to było tak naprawdę rozwiązanie zapasowe, które uruchomiono w związku z wybuchem zgromadzonych materiałów wybuchowych w wynajętej willi” – powiedział Małecki.
Jego zdaniem zmiana metody działania wynikła z zaistniałych okoliczności. „Ale pamiętajmy, że terroryści poszukują cały czas różnych rozwiązań i stosują różne metody, które są dostępne” – dodał ekspert.
Klasyczne metody, którymi dotychczas posługiwali się islamiści w swoich atakach, mają wiele ograniczeń. Przede wszystkim stosowanie ładunku wybuchowego wymaga uzyskania dostępu do niego, a ten dostęp jest limitowany przez prawo.
„Poza tym bardzo łatwo zaobserwować przy próbie stworzenia samodzielnie ładunku wybuchowego to, że jednak materiały, z których się go przygotowuje, również są pod ścisłą kontrolą państwa i służb specjalnych. To jest podstawowa słabość, która powoduje ryzyko wykrycia takiego spisku i tego typu przygotowań” – skomentował Grzegorz Małecki.
„Zmiana taktyki islamskich terrorystów to jest wyścig z czasem. Tak jak służby bezpieczeństwa starają się wyprzedzać, a przynajmniej siedzieć na plecach terrorystom, po to, żeby ich w porę wykryć – ich głównym zadaniem jest niedopuszczenie do zamachu, tak terroryści mają swój wyścig z czasem dotyczący poszukiwania różnych pomysłów” – wskazał ekspert.
„Terrorysta, tak jak każdy inny przestępca – próbuje oszukać system bezpieczeństwa i wejść w jego lukę; próbują zrobić coś, na co nie są przygotowani ci, którzy mają być ofiarami” – stwierdził ekspert.
Dlaczego, zdaniem Małeckiego, „czas gra tak istotną rolę w działaniach terrorystycznych”.
„Żeby osiągnąć efekt zaskoczenia i być tam, gdzie terroryści nie zostaną złapani i gdzie nie zostanie ten zamach zneutralizowany w żaden sposób. Chcą być szybsi niż służby, które mają ich zwalczać” – wyjaśnił były szef Agencji Wywiadu.
***

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Data publikacji: 21 sierpnia 2017
Link do źródła dostępny tutaj

2017-08-21T16:10:47+01:00
Przejdź do góry