Problem napływających imigrantów, a także dyskusje nad rozwiązaniem konfliktu w Syrii. Europejscy politycy właśnie na tych dwóch sprawach skupili swoją uwagę. Na bocznym torze pozostały dwa państwa, które muszą samotnie toczyć bój o własną tożsamość i suwerenność – Ukraina i Gruzja.
Konrad Zasztowt z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych przyznał, że Gruzja może czuć się zapomnianym sojusznikiem Zachodu. Jest to o tyle dziwniejsze, że od lat społeczeństwo gruzińskie bardzo zdecydowanie deklarowało chęć integracji z Unią Europejską oraz NATO.
– W 2008 roku na szczycie NATO w Bukareszcie obiecano Gruzji, że stanie się członkiem Sojuszu. Od tamtego wydarzenia na każdym kolejnym szczycie Gruzini są najzwyczajniej zbywani nowymi obietnicami, w których brakuje konkretnych dat i szczegółów ich przystąpienia do NATO – powiedział.
Według ekspertów politycy z Europy Zachodniej mogą celowo odstawiać na boczny tor problemy Ukrainy i Gruzji. Państw, które cały czas muszą zmagać się z agresywnym nastawieniem Rosji. Powodem takiego stanowiska może być zachęcenie Władimira Putina do przyłączenia się do koalicji krajów, które starają się zatrzymać ekspansję Państwa Islamskiego na Bliskim Wschodzie.
– Sytuacja międzynarodowa, jak i wewnętrzna Rosji jest na tyle skomplikowana i trudna, że nie może ona sobie teraz pozwolić na zdecydowane działania wobec Ukrainy lub Gruzji. Położenie tych państw nie jest już także najważniejszym tematem w samej Rosji. Najistotniejszym zagadnieniem jest wojna w Syrii oraz polityczne, a także militarne zaangażowanie się Moskwy w ten konflikt. Dlatego jestem spokojna o najbliższą przyszłość Ukrainy i rejonu kaukaskiego – oceniła Marta Kowalska, ekspert z Fundacji Pułaskiego.
Nagranie audycji dostępne jest na stronie PolskieRadio24.