„Nie jestem zaskoczony postępowaniem Komisji Europejskiej w kontekście ostatnich 6 miesięcy i tego, co dzieje się w Polsce z Trybunałem Konstytucyjnym i nie tylko. To jest paradoks, że państwo nie przestrzega swojego prawa” – mówi gość „Dania do Myślenia” w RMF Classic, dyrektor programowy Fundacji im. Pułaskiego Radosław Ciszewski z Europejskiej Akademii Dyplomacji. Dodaje, że mamy sytuację „zero-jedynkową i mówienie o tym, że będziemy szukać innego rozwiązania, jest nieporozumieniem”. Zdaniem eksperta „nie mamy sytuacji, w której szukamy kompromisu, my musimy przestrzegać praworządności”. Ciszewski zaznacza, że to nie jest tak, że przystąpiliśmy do Unii Europejskiej, a teraz możemy przestać przestrzegać tej praworządności. Jego zdaniem, jeśli odpowiedź rządu na opinię Komisji Europejskiej nie będzie satysfakcjonująca, to Komisja przygotuje zalecenia. „Może być tak, że będziemy członkiem UE nie mającym absolutnie wpływu na nic. Również na nic, co dotyczy nas. Może się okazać, że nikt z nami nie będzie rozmawiał” – uważa gość RMF Classic.
Tomasz Skory: Komisja Europejska zdecydowała wczoraj skierować do Polski opinię w sprawie przestrzegania praworządności – co potwierdza brak jakiegokolwiek widocznego postępu w rozwiązywaniu sporu o Trybunał Konstytucyjny. Nikt raczej nie jest zaskoczony – pan chyba też nie. Jakie opcje ma teraz do wyboru polski rząd, żeby z tego wybrnąć?
Radosław Ciszewski:
Chciałbym powiedzieć, że jestem zaskoczony, bo nigdy nie wymyśliłbym takiego scenariusza – od momentu przystąpienia Polski do UE w 2004 roku.
To całą sprawą jest pan zaskoczony.

Nie jestem zaskoczony postępowaniem Komisji Europejskiej w kontekście ostatnich 6 miesięcy i tego, co dzieje się w Polsce z TK i nie tylko.
Co może zrobić polski rząd? Na amerykańskich filmach jest tak, że prezydent wchodzi do pokoju narad i pyta: „What’s my options?”

Najlepsza – opublikować wyroki TK i zaprzysiąc.
„Nie ma mowy – to byłaby kapitulacja” – mówi prezydent lub prezes. Trzeba wymyślić jakieś inne wyjście – jest jakie?

Jeśli chodzi o nasz kontakt z Komisją Europejską – niestety nie ma. Tutaj jest sytuacja zero-jedynkowa. Mówienie o tym, że będziemy szukać innego rozwiązania jest trochę nieporozumieniem. Nie mamy sytuacji, w której szukamy kompromisu – musimy przestrzegać prawa i praworządności.
Ale ze słów Fransa Timmermansa wynika jasno, że rozwiązania wymagają sprawy składu TK i publikowania wyroków – nie zaprzysiężenia, nie wydrukowania.  To jest bardzo delikatne sygnalizowanie – nie wprost.
To jest baza, od której musimy zacząć i to musi zostać zrealizowane. To, co stanie się z Trybunałem  – to znaczy, czy rzeczywiście będziemy chcieli zmienić jego formułę, parlament będzie chciał zmienić formułę funkcjonowania…
To może zrobić, ale to w trzeciej kolejności. W pierwszej sędziowie, w drugiej wyroki, w trzeciej dopiero kompromis.
Prawo trzeba zmieniać zgodnie z regułami prawa. Nie można go narzucać. Nie można przychodzić i mówić: „Wygraliśmy – w związku z czym robimy tak, jak nam się podoba”. Funkcjonujemy w pewnych regułach – nie tylko w regułach polskiej konstytucji, ale również w regułach traktatów europejskich.
Teraz pana zastrzelę – „Z naszego punktu widzenia, to nie jest procedura, która wiąże państwa członkowskie”. To wczorajsze zdanie rzecznika prasowego rządu pana Bochenka wprowadziło spore zamieszanie do i tak powikłanej sprawy. Co pan na to?
Kiedy składaliśmy dokumenty o to, że chcemy kandydować i zostać członkiem wspólnot europejskich – mieliśmy świadomość, że musimy spełniać kryteria kopenhaskie. To są kryteria polityczne i ekonomiczne. W kryteriach politycznych jest m.in. stabilna demokracja, państwo prawa, traktat o UE stwierdza, co to znaczy praworządność. Komisja Europejska stoi na straży tej praworządności i przestrzegania kryteriów kopenhaskich. To nie jest tak, że my przystąpiliśmy do UE, a teraz możemy przestać przestrzegać praworządności.
To wszystko są akty z przeszłości. Tymczasem ta procedura, której Polskę poddano – po raz pierwszy w ogóle – powstała półtora roku temu. Ona zdaje się jest dość kontrowersyjna według prawników.
Ona nie jest kontrowersyjna. To jest procedura, która sprawia, że Komisja Europejska ma możliwość reagowania w sytuacji, gdy widzi, że państwo nie przestrzega praworządności. To jest paradoks, że państwo nie przestrzega swojego prawa, swojej konstytucji. Co może robić Komisja Europejska w takiej sytuacji? Komisja rozpoczyna dialog, rozpoczyna rozmowę z takim rządem.
A pół roku później wysyła opinię, bo ten dialog nic nie daje.
W naszym przypadku akurat nic nie dał. Ta opinia została przesłana, nie mamy do niej wglądu – i chyba dobrze. Nasz rząd ma teraz dwa tygodnie na odpowiedź. Jeżeli ta odpowiedź i rozmowy naszego rządu z Komisją Europejską nie będą niesatysfakcjonujące – komisja przygotuje nam zalecenia. To jest wszystko w tej procedurze.
Wyznaczy termin na ich realizacje, a potem może sięgnie po sankcje.
Do czego jeszcze może doprowadzić brak porozumienia? Przeczytaj całą rozmowę na www.rmfclassic.pl