DSC_8339

Autor foto: Fundacja im. Kazimierza Pułaskiego

Siły wzmocnienia, wywiad i rozpoznanie oraz logistyka powinny być kolejnym krokami w adaptacji NATO do zagrożenia rosyjskiego – wnioski z Baltic Sea Security Conference

Opublikowano: 4 lipca, 2017

DSC_8339

Autor foto: Fundacja im. Kazimierza Pułaskiego

Siły wzmocnienia, wywiad i rozpoznanie oraz logistyka powinny być kolejnym krokami w adaptacji NATO do zagrożenia rosyjskiego – wnioski z Baltic Sea Security Conference

Opublikowano: 4 lipca, 2017

Dobry wywiad i rozpoznanie, które umożliwi właściwe rozumienie naszego środowiska bezpieczeństwa i zdolność do podejmowania szybkich decyzji – to według panelistów Baltic Sea Security Conference kluczowe elementy budowania bezpieczeństwa wokół Morza Bałtyckiego i na całej wschodniej flance NATO. W czasie konferencji zwrócono też uwagę na fałszywą narrację Rosji o tym, jakoby jej ofiary eskalowały konflikt i wezwano do zwalczania tych nieprawdziwych stwierdzeń oraz podkreślono zagrożenia związane z rozbudową rosyjskiego potencjału wojskowego na zachodnim kierunku operacyjnym. Jak zauważyła jedna z panelistek: „odtworzenie 1. Armii Pancernej czy utworzenie trzech nowych dywizji to nie jest odpowiedź na kroki podjęte na szczytach NATO w Newport czy Warszawie – decyzje te zostały podjęte dużo wcześniej”.

Celem drugiej już edycji konferencji było kontynuowanie dyskusji na temat bezpieczeństwa w regionie Morza Bałtyckiego. Akwen ten bowiem w ostatnim czasie na powrót stał się obszarem rywalizacji państw zachodnich i Federacji Rosyjskiej, co wymusza na państwach członkowskich Unii Europejskiej i NATO pogłębienie współpracy regionalnej w wymiarze bezpieczeństwa. Ważnym zadaniem konferencji była też ocena możliwości zapewnienia bezpieczeństwa i stabilności w regionie oraz analiza perspektyw współpracy pomiędzy siłami zbrojnymi i przemysłem obronnym państw regionu Morza Bałtyckiego.

Konferencję otworzyli swoimi wystąpieniami Prezes Fundacji Pułaskiego Zbigniew Pisarski, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Bartosz Cichocki oraz Dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Jarosław Kraszewski. Jak podkreślił w swoim wystąpieniu Prezes Pisarski „Nigdy od końca zimnej wojny region Morza Bałtyckiego nie stał w obliczu większych wyzwań i zagrożeń – nielegalna aneksja Krymu i destabilizacja wschodniej Ukrainy przez Rosję stały się symbolem nowej ery w bezpieczeństwie europejskim”. „Pomimo tzw. porozumienia Mińsk II, ustanawiającego m.in. zawieszenie broni między prorosyjskimi separatystami a ukraińską armią, Moskwa kontynuuje prowokacyjną politykę wobec Zachodu, np. wysyłając samoloty bojowe w pobliże przestrzeni powietrznej państw NATO. Rosja przeprowadziła w latach 2014-2016 także szereg manewrów wojskowych na terenie całego kraju – w kilku z nich uczestniczyły setki tysięcy żołnierzy – a w ostatnim czasie wysłała na morze Bałtyckie korwety zdolne do przenoszenia pocisków manewrujących Kalibr” – przypomniał Prezes Pisarski.

Jak podkreślał Prezes Fundacji Pułaskiego: „działania rosyjskie nie są jedynie odpowiedzią na wzmocnienie przez Sojusz wschodniej Flanki, ale wynikają z Rosyjskiej percepcji zagrożeń i długookresowej strategii. Rosja postrzega NATO jako przeciwnika i dostosowuje do tego swoją politykę. Musimy więc uświadomić sobie, że decyzje podjęte na Szczytach w Walii i Warszawie to zaledwie doraźna odpowiedź na rosyjskie działania zagrażające państwom regionu, a Sojusz musi rozpocząć długi proces adaptacji, aby odtworzyć w dużej części utracone zdolności w zakresie obrony kolektywnej”. „Wymagać to będzie długotrwałego przeglądu struktury dowodzenie, infrastruktury logistycznej czy wzmocnienia takich zdolności jak obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa. Należy zacząć też dyskusję czy w obliczu łamania przez Rosję traktatu INF obrona antybalistyczna NATO nakierowana na zagrożenia z Bliskiego Wschodu jest najwłaściwszym kierunkiem” – rekomendował Pisarski.

Jako drugi głos zabrał Minister Bartosz Cichocki. Zastępca szefa polskiego MSZ w swoim wystąpieniu stwierdził, że z punktu widzenia Polski i innych państw regionu Morze Bałtyckie ma znaczenie kluczowe. „Po pierwsze jest naszą głębią strategiczną i naturalną przestrzenią obrony (…) obrazuje naszą zależność od światowego handlu i jest oparciem dla naszego bezpieczeństwa energetycznego” – podkreślił Minister, przypominając w tym kontekście o niedawnej dostawie transportu amerykańskiego skroplonego gazu (LNG) właśnie drogą morską. „Zależność polskiej gospodarki od eksportu sięga 45 procent a szacunki pokazują, że ta zależność powinna wzrosnąć do 60 procent” – przypomniał Minister. Minister Cichocki podkreślił jednocześnie pogarszającą się jakość środowiska bezpieczeństwa w regionie Bałtyku. „Rosnąca asertywność i nieprzewidywalność to jest przedmiot naszych obecnych analiz i działań” – stwierdził.

Podczas konferencji Baltic Sea Security 2017 gen. Jarosław Kraszewski, dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi Biura Bezpieczeństwa Narodowego przedstawiał założenia Strategicznej Koncepcji Bezpieczeństwa Morskiego RP. Dokument został zaprezentowany po raz pierwszy 10 lutego br. w Gdyni, w rocznicę zaślubin Polski z morzem. Gen. Kraszewski przypomniał słowa byłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, że „Polska powinna odwrócić się twarzą do morza”. Podkreślił, że po II wojnie światowej w Polsce takiego dokumentu jak strategia morska nie opracowano. Twórcy strategii przestrzegają, że stan Marynarki Wojennej nie jest adekwatny do zagrożeń. Jak mówił generał Kraszewski, przyświecała mu koncepcja, że „Bałtyk ma być problemem dla Rosji, a nie na odwrót”. Odbudowa polskiego przemysłu stoczniowego powinna jednak iść w parze ze współpracą międzynarodową, bo Polska nie jest w stanie sprostać wszystkim zadaniom. Jednocześnie generał Kraszewski zadał pytanie czy nie należy w przypadku programów morskich zastosować takiego samego modelu finansowania, jak w przypadku programu F-16.

Adaptacja Sojuszu Północnoatlantyckiego

Pierwszy z paneli konferencji poświęcony wzrostowi zagrożeń w regionie Morza Bałtyckiego poprzedzony został prezentacją Dr Philipa Petersena, wiceprezesa Potomac Foundation, nt. wniosków z gry wojennej przeprowadzonej przez Potomac Foundation wspólnie z Fundacją Pułaskiego w styczniu br. z udziałem b. Dowódcy Sił NATO w Europie gen. Philipa M. Breedlove’a.

Jacek Najder, były ambasador RP przy NATO i były podsekretarz stanu w MSZ, był jednym z ekspertów, którzy wypowiadali swoje opinie na temat tego, jaka odpowiedź ze strony NATO  i państw regionu jest możliwa w związku z wzrostem aktywności militarnej Federacji Rosyjskiej na Morzu Bałtyckim. „Dobre rozeznanie, które umożliwi właściwe rozumienie naszego środowiska i zdolność do podejmowania szybkich decyzji” – to według ambasadora Jacka Najdera kluczowe elementy m.in. budowania bezpieczeństwa w naszym regionie.

Bruno Lete z think tanku German Marshall Fund of the United States, który, jak sam przypomniał, pochodzi z Belgii, był  pytany przez Zbigniewa Pisarskiego z Fundacji Pułaskiego o przyczyny niezrozumienia w Europie Zachodniej komunikatów dotyczących zagrożenia na wschodniej flance i czy państwa regionu mogą w jakiś sposób przekonać lepiej naszych partnerów, sojuszników, że to zagrożenie jest realne. Ekspert zgodził się, że w Europie istnieje różne postrzeganie zagrożeń, mimo tego widzi duże poczucie solidarności w ramach NATO. Według niego jest zrozumienie tego, że nasz europejski dobrobyt i pokój jest wzajemnie ze sobą powiązany. NATO w jego ocenie – zrobiło już wiele. Nie jest to jednak jeszcze czas na odpoczynek i samozadowolenie. „Trzeba wzmocnić współpracę  w regionie Morza Bałtyckiego, bo jednak są tu pewne podziały” – mówił. Nie myśli przy tym, jak zaznaczył, o ambitnych celach jak uczynienia Finlandii i Szwecji członkami NATO – w jego ocenie „nie jest to wykonalne”. Jednak jego zdaniem szwankuje też szersza współpraca w regionie na różnych forach i to jest zupełnie możliwe do realizacji. Według analityka trzeba się też zastanawiać się nad tym, jak utrzymać zaangażowanie USA w regionie.

Michał Miarka z Departamentu Polityki Bezpieczeństwa MSZ, który pracował m.in. nad rezultatami szczytu NATO w Warszawie, pytany o kolejne cele stojące przed Sojuszem, mówił m.in., że część zadań jest w trakcie wypełniania, wyzwaniem są też ciągle zadania wynikające z innych niż 5. Traktatu Sojuszu Północnoatlantyckiego. W zakresie kolejnych celów dla NATO Michał Miarka wskazał konieczność pracy nad siłami wzmocnienia, logistyką oraz wywiadem i rozpoznaniem (ISR).

Laurynas Kasciunas z Komitetu Narodowego Bezpieczeństwa i Obrony parlamentu litewskiego stwierdził, że dla regionu wybrzmiał dzwonek alarmowy. Po wcześniejszych zaniedbaniach w jego kraju zaczęto w o wiele większym stopniu finansować obronność. „Wrócono do poboru. Był problem z korupcją – jeśli chodzi o zakupy państwowe, więc zaczęto zmieniać system przetargowy. Jeśli chodzi o politykę bezpieczeństwa i obrony – to teraz priorytet” – mówił.

Jacek Najder, były ambasador RP przy NATO i podsekretarz stanu w MSZ, mówił, że musimy patrzeć strategicznie jeśli chodzi o zagrożenia, mieć dobre rozeznanie, dobry wywiad, dobry monitoring i być w stanie na zagrożenia odpowiadać. Do tego musimy być w stanie podejmować szybkie decyzje. Jak stwierdził – „nawet jeśli rozeznanie i analizy są dobre, ale nie można podjąć decyzji w odpowiednio krótkim czasie, to będziemy w kłopocie”.

NATO również powinno mieć system decyzyjny dostosowany do zagrożeń. Dla przykładu, jak mówił, NATO czasem potrzebuje 24 godzin, by zorganizować spotkanie, a Rosja w ciągu  24 godzin może (ponoć) przerzucić dwie brygady. Jacek Najder powiedział również, że w podejmowaniu decyzji pomagają ćwiczenia wojskowe – „one unaoczniają słabe punkty, wskazują na obszary do poprawy, dlatego zachęca, by robić ich więcej”. Jednocześnie Michał Miarka z Departamentu Polityki Bezpieczeństwa MSZ  stwierdził, że takie okazje jak manewry Zapad  – które Rosja organizuje m.in. na Białorusi, to kolejna doskonała szansa, by pokazać zachodowi Europy, jaka jest natura działań Kremla. Zapad z tej perspektywy to jest kolejna szansa, by rozwinąć myślenie o Rosji. „Manewry mogą wykorzystane jako zarysowanie większego obrazu strategicznego dla partnerów zachodnich” – mówił. Przypomniał też, odnosząc się do Rosji i różnych inicjatyw mających na celu prowadzenie z nią rozmów, że czasem trudno mówić o dialogu, gdy partner rozumie go inaczej niż my. Dodał, że polem dla współpracy regionalnej jest Morze Bałtyckie. Polecał zwrócić szczególną uwagę na Cieśninę Duńską – olbrzymia część rosyjskiego eksportu przechodzi przez Bałtyk.

Jacek Najder przestrzegał przed tym, by unikać pułapki, którą ktoś zaczął rozwijać i w którą niektórzy wpadają – to jest opisywanie działań odpowiadających na agresję rosyjską, jakie podejmuje się w regionie –  jako „eskalacji”. Były ambasador RP przy NATO dodał, że to niezwykle niebezpieczne. Taka narracja może zostać przyjęta przez szersze kręgi. Przypomniał agresję Rosji na Gruzję w 2008 roku, następnie w 2014 roku na Ukrainę i aneksję Krymu. Zaznaczył, że teraz jest coraz więcej informacji o tym, jak Rosja próbuje wywoływać zamieszanie w różnych państwach sojuszniczych – w USA, Holandii.

Jacek Najder sądzi, że Polska jest dość odporna na wtrącanie się Rosji. „Trzeba jednak silnie dawać odpór tej narracji o rzekomym ‘eskalowaniu’ konfliktu (przez zagrożonych, red.) – bo inaczej, trochę jak z samospełniającą się przepowiednią, zostanie uznany za rzeczywistość”  – tłumaczył Jacek Najder. „Trzeba wyprostować narrację dotyczącą eskalacji. Zaznaczył, że to nie kraje Europy Środkowo-Wschodnie i nie Zachód zaczęły prowadzić agresywne ćwiczenia na ogromną skalę, nie my podbijamy stawkę – wciąż robi to Federacja Rosyjska” – podkreślił. Jacek Najder podkreślił również, że zwiększenie rozeznania w sytuacji to jedyny skuteczny sposób, by zyskiwać rozumienie tego, co się dzieje. „Ważne jest wyciąganie wniosków z błędów lub nie do końca trafionych decyzji” – dodał.

Laurynas Kasciunas z Komitetu Narodowego Bezpieczeństwa i Obrony parlamentu litewskiego mówił, że w naszym regionie trwa faza budowania efektu odstraszania – ale teraz trzeba przejść do etapu budowania obrony.

Bruno Leto z German Marshall Fund of the United States stwierdził, że możemy wykorzystać doświadczenie znad Bałtyku, także jeśli chodzi o to, co się dzieje w rejonie Morza Śródziemnego. „Potrzebne jest podejście 360 stopni, te lekcje znad Bałtyku można zastosować w innych częściach Europy” – mówił ekspert. Rozmówcy dyskutowali o bezpieczeństwie w regionie w kontekście zwiększonej aktywności samolotów Rosji nad Bałtykiem i doniesień o wysłaniu na Morze Bałtyckie korwet zdolnych przenosić pociski manewrujące Kalibr.

Przyszłość Marynarki Wojennej

II panel konferencji dotyczył przyszłości polskiej Marynarki Wojennej w kontekście wzrostu zagrożenia rosyjskiego. Obecny na konferencji Thomas-Durell Young z Centrum Stosunków Cywilno-Wojskowych w Naval Postgraduate School w Monterey w Kalifornii mówił, że należy szukać rozwiązań w związku z rosyjskimi możliwościami antydostępowymi A2/AD, które utrudniają dostęp do obszaru ew. działań wojennych. Zachęcał do poszukiwania kreatywnych rozwiązań, uwzględniania cyberprzestrzeni czy dronów. Ekspert podkreślił, że nie można lekceważyć Rosji. Jak mówił, „chcemy pokoju, a Rosja chce zwycięstwa i nikt nie wie, jak ona je definiuje”. Według tego gościa konferencji należy myśleć tak, jakbyśmy byli w stanie wojny – bo w jego ocenie Putin już ją wypowiedział. Wyraził opinię, że trzeba eksperymentować, nie czekać do jutra, aż wszystko zostanie sprawdzone, bo możemy być spóźnieni. Stwierdził też, że z pewnością pierwszy strzał padnie nie ze strony demokracji, ale Putina, jeśli doszłoby do konfliktu. Stwierdził, że w naszym rejonie świata zatracono „ostrość bojową”.

W czasie panelu dyskutowano też różne wizje rozwoju zdolności polskiej Marynarki Wojennej.

W czasie konferencji Kamil Mazurek z Fundacji Pułaskiego informował o triseminarium, które w Fundacji Pułaskiego odbyło się z udziałem przedstawicieli sił zbrojnych, państw zainteresowanych kontraktem na dostarczenie Polsce okrętów konwencjonalnych.

Rosja i jej wojska lądowe

Kolejny panel poświęcony był rozbudowie potencjału rosyjskiego w Zachodnim Okręgu Wojskowym. Philip A. Petersen, wiceprezes Fundacji Potomac, prezentował swoją symulację możliwego scenariusza agresji Rosji. Wskazywał na to, że trzeba traktować sytuację bardzo poważnie, ważne jest jego zdaniem posiadanie zdolności niszczenia czołgów – i jak mówił, istnieją systemy, które są do tego przydatne. Ekspert ocenił, że Rosjanie wrócili do zarządzania strategicznego, ocenił też, że ćwiczą obecnie gromadzenie żołnierzy i jednostek w określonym czasie.

Gen. Waldemar Skrzypczak podkreślił, że Rosjanie będą chcieli uzyskać po pierwsze przewagę powietrzną. Mówił też, że gdyby przeciwnik chciał rozbić siły – będzie próbował uderzyć w szlaki i linie  komunikacyjne. Według niego trzeba zwiększyć lądowe siły zbrojne, brakuje nam 1-2 dywizji, by prowadzić ew. działania opóźniające.

Możliwe scenariusze wydarzeń przedstawiał też Andrzej Wilk, Ośrodek Studiów Wschodnich. Podkreślił on, że planując rozwój sił zbrojnych musimy jednocześnie patrzeć na rozwój sił zbrojnych potencjalnego przeciwnika, a tutaj, ze względu na postęp technologiczny, można przedstawiać prognozy w zakresie 3-5 lat. Wskazał również, że Polska i Sojusz Północnoatlantycki zbyt wiele uwagi przywiązuje do. drugorzędnego strategicznie, tzw. przesmyku suwalskiego, podczas gdy z punktu widzenie Polski to kierunek brzeski ma decydujące znaczenie.

Anna Dyner (Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, PISM) oceniła, że Rosja wciąż będzie się zbroiła. Jak mówiła, Rosjanie chcąc odzyskać mocarstwową pozycję, stawiają na siły zbrojne. Oceniła, że do najgorszego scenariusza może dojść jeśli Rosjanie będą wiedzieć, że NATO nie zadziała, że będą mieli w tym duży interes, na przykład ze względu na problemy wewnętrzne. Przypomniała jednak o zarzuconym planie tzw. Noworosji – jak mówiła, mogliby pójść dalej, ale zaczęli kalkulować politycznie. Dodała, że są więc czynniki, które Moskwa bierze w tych kwestiach pod uwagę.  Dwie najważniejsze sprawy zatem według niej to jaka będzie reakcja państw Zachodu na ew. próby rosyjskiej agresji i jaka będzie sytuacja wewnętrzna w Rosji. Jak jednak podkreśliła analityczka, „odtworzenie 1. Armii Pancernej czy utworzenie nowych dywizji to nie jest odpowiedź na działania uruchomiane na szczytach NATO w Newport czy Warszawie – decyzje te zostały zostały podjęte wcześniej”.

Obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa

Ostatni z paneli poświęcony był obronie przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. O tym mówił m.in. przedstawiciel Inspektoratu Uzbrojenia. Polska realizuje obecnie programy Wisła i Narew. Negocjacje trwają i z różnych przyczyn na razie nie wiadomo, kiedy się zakończą. Mark Gunzinger (Center for Strategic and Budgetary Assessment) zauważył też, że mowa jest obecnie o wojnie hybrydowej, informacyjnej, ew. konflikt mógłby być poniżej poziomu, który uznajemy za klasyczny konflikt. W kontekście Europy martwi go m.in. sprawa pocisków manewrujących. Sytuację w branży zbrojeniowej w USA w zakresie obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej komentowała również Jen Judson (Defence News). Zdaniem panelistów kraje NATO nie sformułowały właściwej odpowiedzi na ilościowy i jakościowy wzrost zagrożeń dla przestrzeni powietrznej w rejonie Bałtyku. Chociaż systemy poszczególnych członków z założenia mają być zintegrowanie i interoperacyjne, to jednak Federacja Rosyjska posiada znaczne przewagi techniczne nad połączonymi siłami sojuszu.
Martwi szczególnie luka w obronie przeciwlotniczej na krótkim zasięgu, tzw: SHORAD. Stany Zjednoczone nie posiadają obecnie nowoczesnych systemów tego typu, natomiast polski program NAREW jest realizowany z opóźnieniem. Współpraca krajów regionu w tym zakresie, jak również rozlokowanie rakiet obrony powietrznej w bazie w Redzikowie czy też systemów THAAD skokowo zwiększyłoby bezpieczeństwo przestrzeni powietrznej Bałtyku.

Oprac. Tomasz Smura,  na podst. Agnieszka Kamińska, PolskieRadio.pl, PolskieRadio.pl, PAP

Dobry wywiad i rozpoznanie, które umożliwi właściwe rozumienie naszego środowiska bezpieczeństwa i zdolność do podejmowania szybkich decyzji – to według panelistów Baltic Sea Security Conference kluczowe elementy budowania bezpieczeństwa wokół Morza Bałtyckiego i na całej wschodniej flance NATO. W czasie konferencji zwrócono też uwagę na fałszywą narrację Rosji o tym, jakoby jej ofiary eskalowały konflikt i wezwano do zwalczania tych nieprawdziwych stwierdzeń oraz podkreślono zagrożenia związane z rozbudową rosyjskiego potencjału wojskowego na zachodnim kierunku operacyjnym. Jak zauważyła jedna z panelistek: „odtworzenie 1. Armii Pancernej czy utworzenie trzech nowych dywizji to nie jest odpowiedź na kroki podjęte na szczytach NATO w Newport czy Warszawie – decyzje te zostały podjęte dużo wcześniej”.

Celem drugiej już edycji konferencji było kontynuowanie dyskusji na temat bezpieczeństwa w regionie Morza Bałtyckiego. Akwen ten bowiem w ostatnim czasie na powrót stał się obszarem rywalizacji państw zachodnich i Federacji Rosyjskiej, co wymusza na państwach członkowskich Unii Europejskiej i NATO pogłębienie współpracy regionalnej w wymiarze bezpieczeństwa. Ważnym zadaniem konferencji była też ocena możliwości zapewnienia bezpieczeństwa i stabilności w regionie oraz analiza perspektyw współpracy pomiędzy siłami zbrojnymi i przemysłem obronnym państw regionu Morza Bałtyckiego.

Konferencję otworzyli swoimi wystąpieniami Prezes Fundacji Pułaskiego Zbigniew Pisarski, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Bartosz Cichocki oraz Dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Jarosław Kraszewski. Jak podkreślił w swoim wystąpieniu Prezes Pisarski „Nigdy od końca zimnej wojny region Morza Bałtyckiego nie stał w obliczu większych wyzwań i zagrożeń – nielegalna aneksja Krymu i destabilizacja wschodniej Ukrainy przez Rosję stały się symbolem nowej ery w bezpieczeństwie europejskim”. „Pomimo tzw. porozumienia Mińsk II, ustanawiającego m.in. zawieszenie broni między prorosyjskimi separatystami a ukraińską armią, Moskwa kontynuuje prowokacyjną politykę wobec Zachodu, np. wysyłając samoloty bojowe w pobliże przestrzeni powietrznej państw NATO. Rosja przeprowadziła w latach 2014-2016 także szereg manewrów wojskowych na terenie całego kraju – w kilku z nich uczestniczyły setki tysięcy żołnierzy – a w ostatnim czasie wysłała na morze Bałtyckie korwety zdolne do przenoszenia pocisków manewrujących Kalibr” – przypomniał Prezes Pisarski.

Jak podkreślał Prezes Fundacji Pułaskiego: „działania rosyjskie nie są jedynie odpowiedzią na wzmocnienie przez Sojusz wschodniej Flanki, ale wynikają z Rosyjskiej percepcji zagrożeń i długookresowej strategii. Rosja postrzega NATO jako przeciwnika i dostosowuje do tego swoją politykę. Musimy więc uświadomić sobie, że decyzje podjęte na Szczytach w Walii i Warszawie to zaledwie doraźna odpowiedź na rosyjskie działania zagrażające państwom regionu, a Sojusz musi rozpocząć długi proces adaptacji, aby odtworzyć w dużej części utracone zdolności w zakresie obrony kolektywnej”. „Wymagać to będzie długotrwałego przeglądu struktury dowodzenie, infrastruktury logistycznej czy wzmocnienia takich zdolności jak obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa. Należy zacząć też dyskusję czy w obliczu łamania przez Rosję traktatu INF obrona antybalistyczna NATO nakierowana na zagrożenia z Bliskiego Wschodu jest najwłaściwszym kierunkiem” – rekomendował Pisarski.

Jako drugi głos zabrał Minister Bartosz Cichocki. Zastępca szefa polskiego MSZ w swoim wystąpieniu stwierdził, że z punktu widzenia Polski i innych państw regionu Morze Bałtyckie ma znaczenie kluczowe. „Po pierwsze jest naszą głębią strategiczną i naturalną przestrzenią obrony (…) obrazuje naszą zależność od światowego handlu i jest oparciem dla naszego bezpieczeństwa energetycznego” – podkreślił Minister, przypominając w tym kontekście o niedawnej dostawie transportu amerykańskiego skroplonego gazu (LNG) właśnie drogą morską. „Zależność polskiej gospodarki od eksportu sięga 45 procent a szacunki pokazują, że ta zależność powinna wzrosnąć do 60 procent” – przypomniał Minister. Minister Cichocki podkreślił jednocześnie pogarszającą się jakość środowiska bezpieczeństwa w regionie Bałtyku. „Rosnąca asertywność i nieprzewidywalność to jest przedmiot naszych obecnych analiz i działań” – stwierdził.

Podczas konferencji Baltic Sea Security 2017 gen. Jarosław Kraszewski, dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi Biura Bezpieczeństwa Narodowego przedstawiał założenia Strategicznej Koncepcji Bezpieczeństwa Morskiego RP. Dokument został zaprezentowany po raz pierwszy 10 lutego br. w Gdyni, w rocznicę zaślubin Polski z morzem. Gen. Kraszewski przypomniał słowa byłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, że „Polska powinna odwrócić się twarzą do morza”. Podkreślił, że po II wojnie światowej w Polsce takiego dokumentu jak strategia morska nie opracowano. Twórcy strategii przestrzegają, że stan Marynarki Wojennej nie jest adekwatny do zagrożeń. Jak mówił generał Kraszewski, przyświecała mu koncepcja, że „Bałtyk ma być problemem dla Rosji, a nie na odwrót”. Odbudowa polskiego przemysłu stoczniowego powinna jednak iść w parze ze współpracą międzynarodową, bo Polska nie jest w stanie sprostać wszystkim zadaniom. Jednocześnie generał Kraszewski zadał pytanie czy nie należy w przypadku programów morskich zastosować takiego samego modelu finansowania, jak w przypadku programu F-16.

Adaptacja Sojuszu Północnoatlantyckiego

Pierwszy z paneli konferencji poświęcony wzrostowi zagrożeń w regionie Morza Bałtyckiego poprzedzony został prezentacją Dr Philipa Petersena, wiceprezesa Potomac Foundation, nt. wniosków z gry wojennej przeprowadzonej przez Potomac Foundation wspólnie z Fundacją Pułaskiego w styczniu br. z udziałem b. Dowódcy Sił NATO w Europie gen. Philipa M. Breedlove’a.

Jacek Najder, były ambasador RP przy NATO i były podsekretarz stanu w MSZ, był jednym z ekspertów, którzy wypowiadali swoje opinie na temat tego, jaka odpowiedź ze strony NATO  i państw regionu jest możliwa w związku z wzrostem aktywności militarnej Federacji Rosyjskiej na Morzu Bałtyckim. „Dobre rozeznanie, które umożliwi właściwe rozumienie naszego środowiska i zdolność do podejmowania szybkich decyzji” – to według ambasadora Jacka Najdera kluczowe elementy m.in. budowania bezpieczeństwa w naszym regionie.

Bruno Lete z think tanku German Marshall Fund of the United States, który, jak sam przypomniał, pochodzi z Belgii, był  pytany przez Zbigniewa Pisarskiego z Fundacji Pułaskiego o przyczyny niezrozumienia w Europie Zachodniej komunikatów dotyczących zagrożenia na wschodniej flance i czy państwa regionu mogą w jakiś sposób przekonać lepiej naszych partnerów, sojuszników, że to zagrożenie jest realne. Ekspert zgodził się, że w Europie istnieje różne postrzeganie zagrożeń, mimo tego widzi duże poczucie solidarności w ramach NATO. Według niego jest zrozumienie tego, że nasz europejski dobrobyt i pokój jest wzajemnie ze sobą powiązany. NATO w jego ocenie – zrobiło już wiele. Nie jest to jednak jeszcze czas na odpoczynek i samozadowolenie. „Trzeba wzmocnić współpracę  w regionie Morza Bałtyckiego, bo jednak są tu pewne podziały” – mówił. Nie myśli przy tym, jak zaznaczył, o ambitnych celach jak uczynienia Finlandii i Szwecji członkami NATO – w jego ocenie „nie jest to wykonalne”. Jednak jego zdaniem szwankuje też szersza współpraca w regionie na różnych forach i to jest zupełnie możliwe do realizacji. Według analityka trzeba się też zastanawiać się nad tym, jak utrzymać zaangażowanie USA w regionie.

Michał Miarka z Departamentu Polityki Bezpieczeństwa MSZ, który pracował m.in. nad rezultatami szczytu NATO w Warszawie, pytany o kolejne cele stojące przed Sojuszem, mówił m.in., że część zadań jest w trakcie wypełniania, wyzwaniem są też ciągle zadania wynikające z innych niż 5. Traktatu Sojuszu Północnoatlantyckiego. W zakresie kolejnych celów dla NATO Michał Miarka wskazał konieczność pracy nad siłami wzmocnienia, logistyką oraz wywiadem i rozpoznaniem (ISR).

Laurynas Kasciunas z Komitetu Narodowego Bezpieczeństwa i Obrony parlamentu litewskiego stwierdził, że dla regionu wybrzmiał dzwonek alarmowy. Po wcześniejszych zaniedbaniach w jego kraju zaczęto w o wiele większym stopniu finansować obronność. „Wrócono do poboru. Był problem z korupcją – jeśli chodzi o zakupy państwowe, więc zaczęto zmieniać system przetargowy. Jeśli chodzi o politykę bezpieczeństwa i obrony – to teraz priorytet” – mówił.

Jacek Najder, były ambasador RP przy NATO i podsekretarz stanu w MSZ, mówił, że musimy patrzeć strategicznie jeśli chodzi o zagrożenia, mieć dobre rozeznanie, dobry wywiad, dobry monitoring i być w stanie na zagrożenia odpowiadać. Do tego musimy być w stanie podejmować szybkie decyzje. Jak stwierdził – „nawet jeśli rozeznanie i analizy są dobre, ale nie można podjąć decyzji w odpowiednio krótkim czasie, to będziemy w kłopocie”.

NATO również powinno mieć system decyzyjny dostosowany do zagrożeń. Dla przykładu, jak mówił, NATO czasem potrzebuje 24 godzin, by zorganizować spotkanie, a Rosja w ciągu  24 godzin może (ponoć) przerzucić dwie brygady. Jacek Najder powiedział również, że w podejmowaniu decyzji pomagają ćwiczenia wojskowe – „one unaoczniają słabe punkty, wskazują na obszary do poprawy, dlatego zachęca, by robić ich więcej”. Jednocześnie Michał Miarka z Departamentu Polityki Bezpieczeństwa MSZ  stwierdził, że takie okazje jak manewry Zapad  – które Rosja organizuje m.in. na Białorusi, to kolejna doskonała szansa, by pokazać zachodowi Europy, jaka jest natura działań Kremla. Zapad z tej perspektywy to jest kolejna szansa, by rozwinąć myślenie o Rosji. „Manewry mogą wykorzystane jako zarysowanie większego obrazu strategicznego dla partnerów zachodnich” – mówił. Przypomniał też, odnosząc się do Rosji i różnych inicjatyw mających na celu prowadzenie z nią rozmów, że czasem trudno mówić o dialogu, gdy partner rozumie go inaczej niż my. Dodał, że polem dla współpracy regionalnej jest Morze Bałtyckie. Polecał zwrócić szczególną uwagę na Cieśninę Duńską – olbrzymia część rosyjskiego eksportu przechodzi przez Bałtyk.

Jacek Najder przestrzegał przed tym, by unikać pułapki, którą ktoś zaczął rozwijać i w którą niektórzy wpadają – to jest opisywanie działań odpowiadających na agresję rosyjską, jakie podejmuje się w regionie –  jako „eskalacji”. Były ambasador RP przy NATO dodał, że to niezwykle niebezpieczne. Taka narracja może zostać przyjęta przez szersze kręgi. Przypomniał agresję Rosji na Gruzję w 2008 roku, następnie w 2014 roku na Ukrainę i aneksję Krymu. Zaznaczył, że teraz jest coraz więcej informacji o tym, jak Rosja próbuje wywoływać zamieszanie w różnych państwach sojuszniczych – w USA, Holandii.

Jacek Najder sądzi, że Polska jest dość odporna na wtrącanie się Rosji. „Trzeba jednak silnie dawać odpór tej narracji o rzekomym ‘eskalowaniu’ konfliktu (przez zagrożonych, red.) – bo inaczej, trochę jak z samospełniającą się przepowiednią, zostanie uznany za rzeczywistość”  – tłumaczył Jacek Najder. „Trzeba wyprostować narrację dotyczącą eskalacji. Zaznaczył, że to nie kraje Europy Środkowo-Wschodnie i nie Zachód zaczęły prowadzić agresywne ćwiczenia na ogromną skalę, nie my podbijamy stawkę – wciąż robi to Federacja Rosyjska” – podkreślił. Jacek Najder podkreślił również, że zwiększenie rozeznania w sytuacji to jedyny skuteczny sposób, by zyskiwać rozumienie tego, co się dzieje. „Ważne jest wyciąganie wniosków z błędów lub nie do końca trafionych decyzji” – dodał.

Laurynas Kasciunas z Komitetu Narodowego Bezpieczeństwa i Obrony parlamentu litewskiego mówił, że w naszym regionie trwa faza budowania efektu odstraszania – ale teraz trzeba przejść do etapu budowania obrony.

Bruno Leto z German Marshall Fund of the United States stwierdził, że możemy wykorzystać doświadczenie znad Bałtyku, także jeśli chodzi o to, co się dzieje w rejonie Morza Śródziemnego. „Potrzebne jest podejście 360 stopni, te lekcje znad Bałtyku można zastosować w innych częściach Europy” – mówił ekspert. Rozmówcy dyskutowali o bezpieczeństwie w regionie w kontekście zwiększonej aktywności samolotów Rosji nad Bałtykiem i doniesień o wysłaniu na Morze Bałtyckie korwet zdolnych przenosić pociski manewrujące Kalibr.

Przyszłość Marynarki Wojennej

II panel konferencji dotyczył przyszłości polskiej Marynarki Wojennej w kontekście wzrostu zagrożenia rosyjskiego. Obecny na konferencji Thomas-Durell Young z Centrum Stosunków Cywilno-Wojskowych w Naval Postgraduate School w Monterey w Kalifornii mówił, że należy szukać rozwiązań w związku z rosyjskimi możliwościami antydostępowymi A2/AD, które utrudniają dostęp do obszaru ew. działań wojennych. Zachęcał do poszukiwania kreatywnych rozwiązań, uwzględniania cyberprzestrzeni czy dronów. Ekspert podkreślił, że nie można lekceważyć Rosji. Jak mówił, „chcemy pokoju, a Rosja chce zwycięstwa i nikt nie wie, jak ona je definiuje”. Według tego gościa konferencji należy myśleć tak, jakbyśmy byli w stanie wojny – bo w jego ocenie Putin już ją wypowiedział. Wyraził opinię, że trzeba eksperymentować, nie czekać do jutra, aż wszystko zostanie sprawdzone, bo możemy być spóźnieni. Stwierdził też, że z pewnością pierwszy strzał padnie nie ze strony demokracji, ale Putina, jeśli doszłoby do konfliktu. Stwierdził, że w naszym rejonie świata zatracono „ostrość bojową”.

W czasie panelu dyskutowano też różne wizje rozwoju zdolności polskiej Marynarki Wojennej.

W czasie konferencji Kamil Mazurek z Fundacji Pułaskiego informował o triseminarium, które w Fundacji Pułaskiego odbyło się z udziałem przedstawicieli sił zbrojnych, państw zainteresowanych kontraktem na dostarczenie Polsce okrętów konwencjonalnych.

Rosja i jej wojska lądowe

Kolejny panel poświęcony był rozbudowie potencjału rosyjskiego w Zachodnim Okręgu Wojskowym. Philip A. Petersen, wiceprezes Fundacji Potomac, prezentował swoją symulację możliwego scenariusza agresji Rosji. Wskazywał na to, że trzeba traktować sytuację bardzo poważnie, ważne jest jego zdaniem posiadanie zdolności niszczenia czołgów – i jak mówił, istnieją systemy, które są do tego przydatne. Ekspert ocenił, że Rosjanie wrócili do zarządzania strategicznego, ocenił też, że ćwiczą obecnie gromadzenie żołnierzy i jednostek w określonym czasie.

Gen. Waldemar Skrzypczak podkreślił, że Rosjanie będą chcieli uzyskać po pierwsze przewagę powietrzną. Mówił też, że gdyby przeciwnik chciał rozbić siły – będzie próbował uderzyć w szlaki i linie  komunikacyjne. Według niego trzeba zwiększyć lądowe siły zbrojne, brakuje nam 1-2 dywizji, by prowadzić ew. działania opóźniające.

Możliwe scenariusze wydarzeń przedstawiał też Andrzej Wilk, Ośrodek Studiów Wschodnich. Podkreślił on, że planując rozwój sił zbrojnych musimy jednocześnie patrzeć na rozwój sił zbrojnych potencjalnego przeciwnika, a tutaj, ze względu na postęp technologiczny, można przedstawiać prognozy w zakresie 3-5 lat. Wskazał również, że Polska i Sojusz Północnoatlantycki zbyt wiele uwagi przywiązuje do. drugorzędnego strategicznie, tzw. przesmyku suwalskiego, podczas gdy z punktu widzenie Polski to kierunek brzeski ma decydujące znaczenie.

Anna Dyner (Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, PISM) oceniła, że Rosja wciąż będzie się zbroiła. Jak mówiła, Rosjanie chcąc odzyskać mocarstwową pozycję, stawiają na siły zbrojne. Oceniła, że do najgorszego scenariusza może dojść jeśli Rosjanie będą wiedzieć, że NATO nie zadziała, że będą mieli w tym duży interes, na przykład ze względu na problemy wewnętrzne. Przypomniała jednak o zarzuconym planie tzw. Noworosji – jak mówiła, mogliby pójść dalej, ale zaczęli kalkulować politycznie. Dodała, że są więc czynniki, które Moskwa bierze w tych kwestiach pod uwagę.  Dwie najważniejsze sprawy zatem według niej to jaka będzie reakcja państw Zachodu na ew. próby rosyjskiej agresji i jaka będzie sytuacja wewnętrzna w Rosji. Jak jednak podkreśliła analityczka, „odtworzenie 1. Armii Pancernej czy utworzenie nowych dywizji to nie jest odpowiedź na działania uruchomiane na szczytach NATO w Newport czy Warszawie – decyzje te zostały zostały podjęte wcześniej”.

Obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa

Ostatni z paneli poświęcony był obronie przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. O tym mówił m.in. przedstawiciel Inspektoratu Uzbrojenia. Polska realizuje obecnie programy Wisła i Narew. Negocjacje trwają i z różnych przyczyn na razie nie wiadomo, kiedy się zakończą. Mark Gunzinger (Center for Strategic and Budgetary Assessment) zauważył też, że mowa jest obecnie o wojnie hybrydowej, informacyjnej, ew. konflikt mógłby być poniżej poziomu, który uznajemy za klasyczny konflikt. W kontekście Europy martwi go m.in. sprawa pocisków manewrujących. Sytuację w branży zbrojeniowej w USA w zakresie obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej komentowała również Jen Judson (Defence News). Zdaniem panelistów kraje NATO nie sformułowały właściwej odpowiedzi na ilościowy i jakościowy wzrost zagrożeń dla przestrzeni powietrznej w rejonie Bałtyku. Chociaż systemy poszczególnych członków z założenia mają być zintegrowanie i interoperacyjne, to jednak Federacja Rosyjska posiada znaczne przewagi techniczne nad połączonymi siłami sojuszu.
Martwi szczególnie luka w obronie przeciwlotniczej na krótkim zasięgu, tzw: SHORAD. Stany Zjednoczone nie posiadają obecnie nowoczesnych systemów tego typu, natomiast polski program NAREW jest realizowany z opóźnieniem. Współpraca krajów regionu w tym zakresie, jak również rozlokowanie rakiet obrony powietrznej w bazie w Redzikowie czy też systemów THAAD skokowo zwiększyłoby bezpieczeństwo przestrzeni powietrznej Bałtyku.

Oprac. Tomasz Smura,  na podst. Agnieszka Kamińska, PolskieRadio.pl, PolskieRadio.pl, PAP