8 kwietnia 2013 r. zmarła Margaret Thatcher uważana za najbardziej wpływowego premiera drugiej połowy XX wieku. Była jedynym politykiem Zjednoczonego Królestwa, za którego nazwiskiem dodaje się końcówkę „-yzm” dla określenia jej idei politycznych: thatcheryzmu. Jakie są jego główne założenie? Jaki testament ideowo-polityczny pozostawiła po sobie Żelazna Dama?
Wolność i odpowiedzialność
Słowem-kluczem thatcheryzmu była idea „wolnego i odpowiedzialnego społeczeństwa” (free and responsible society). „Gdybym musiała streścić konserwatyzm w jednym zdaniu powiedziałabym: Oznacza on poczucie osobistej odpowiedzialności za własne życie (personal responsibility), odpowiedzialności za swoją własną rodzinę i innych. Odpowiedzialność bez wolności nie istnieje i odwrotnie tam, gdzie mówimy o wolności, należy też mówić o odpowiedzialności”. M. Thatcher dążyła do budowy odpowiedzialnego społeczeństwa, które z jednej strony będzie chronić najsłabszych, ale także umożliwi indywidualny rozkwit (flourish) jednostkom i rodzinom. Odpowiedzialność i wolność, według doktryny, odnosi się zarówno do społeczeństwa, pojmowanego jako całość, jak i do poszczególnych jego elementów składowych: jednostki, pracownika, przedsiębiorcy, związkowca, polityka. Czuła się ideowym dzieckiem Edmunda Burke.
Polityka przekonań
Thatcher sprzeciwiała się bezideowej polityce konsensu, traktując go jako zaprzeczenie istoty uprawiania polityki w demokratycznym i wolnym społeczeństwie. „Dla mnie konsens to: stopniowe odchodzenie od wszelkich przekonań, zasad, wartości i dążeń w poszukiwaniu czegoś, w co nikt nie wierzy, ale czemu nikt się nie sprzeciwia; unikanie właśnie tych spraw, które należy rozwiązać, głównie dlatego, że się nie ma widoków na wypracowania porozumienia. Cóż wielkiego osiągnięto pod sztandarem ‘Jestem za konsensem?’”. Thatcheryzm scenę polityczną traktował, jako miejsce do wyrażania osobistych przekonań i poglądów (convince policy). „Proroctwa Starego Testamentu nie mówiły ‘Bracia, chcemy konsensu’, twierdziły zaś ‘To moja wiara, to jest to, w co żarliwie wierzę. Jeżeli wierzysz również, podążaj ze mną’”.
Cofnięcie granic państwa (roll back state)
M. Thatcher była przekonana, że rząd nie jest wstanie rozwiązywać ludzkich problemów, jest wręcz odwrotnie. To rząd o wszechogarniających kompetencjach kontrolujących gospodarcze, społeczne i ekonomiczne aspekty życia jednostek jest problemem. Państwo, mające ambicje zapewnić całemu społeczeństwu szczęście i dobrobyt, kontrolujące coraz większy zakres życia swoich obywateli, z państwa dobrobytu i państwa opiekuńczego (welfare state) przerodziło się, zdaniem zwolenników nowej doktryny, w „nanny state” – „państwo nianię”, które uzależnia od siebie swoich obywateli, niszczy ich poczucie odpowiedzialności, samodzielność, przedsiębiorczość, pewność siebie. „Myślę, że mamy już za sobą okres, kiedy zbyt wiele dzieci i dorosłych uważało ‘Mam problem, więc jest to zadanie dla rządu by go rozwiązać!, albo ‘Mam problem, pójdę i dostanę dotację, by go rozwiązać, jestem bezdomny, rząd da mi mieszkanie’, w ten sposób zrzucając własne problemy na społeczeństwo. Kto jest społeczeństwem? Nie ma takiej rzeczy! Istnieją jedynie jednostki: mężczyźni, kobiety i są rodziny. Żaden rząd nie może zrobić niczego poza umożliwieniem, by ludzie w pierwszym rzędzie opiekowali się samymi sobą. To jest nasz pierwszy obowiązek, dbać o siebie samych, a później także o naszych sąsiadów”.
Jej drugim ideowym ojcem był Adam Smith. Kultura zależności (depend culture) pragnęła zastąpić kultury przedsiębiorczości i samopomocy (enterprise and self-help culture), zaś państwo dobrobytu (welfare state) państwem możliwości (opportunity state).
Demokracja bogacąca się (capital-earning democracy)
Thatcher wierzyła, że własność jest źródłem nie tylko wolności, ale przede wszystkim odpowiedzialności. „Jeżeli posiadasz coś na własność, dbasz o to, robisz coś dla siebie samego. Jako właściciel szanujesz własność i prawa innych, które ją chronią. Jako właściciel masz świadomość swojej własnej odpowiedzialność za swoją własność, odpowiedzialności i praw innych”. Dzięki kapitałowi ludzie stają się niezależni od państwa. „Demokracja bogacąca się” traktuje pomnażanie majątku jako rzecz pozytywną, źródło odpowiedzialności i wolności, ważny element kultury samopomocy i niezależności od państwa. Służy ona nie tylko poszczególnym jednostkom, ale całemu narodowi, stanowiąc o jego sile i pozycji międzynarodowej. Niszczenie przedsiębiorczości i zniechęcania do prowadzenia własnej działalności gospodarczej, szkodzi całemu społeczeństwu: bogatym i biednym. Słynna jest analogia M. Thatcher nawiązująca do przypowieści biblijnej o Samarytaninie, który też musiał posiadać majątek, żeby móc pomóc napadniętemu wędrowcowi.
Subsydiarność i rządy prawa (rule of law)
M. Thatcher wielokrotnie twierdziła, że jej filozofia nie ma charakteru antypaństwowego („We are not anty-State”), jej celem jest znalezienie właściwego stanu równowagi między państwem a społeczeństwem. Subsydiarność państwa miała polegać przede wszystkim na nieingerencji państwa w te sfery, w których obywatele sami sobie lepiej radzą. „Rząd musi być silny, gdy idzie o obronę narodową, silny w podtrzymywaniu i umacnianiu rządów prawa, wartości pieniądza, jednostki i jej wolności. Nie może on jednak wtrącać się zbyt daleko w sprawy, którymi ludzie kierują lepiej niż on”.
Podstawowym obowiązkiem silnego rządu jest zapewnienia rządów prawa, niezbędnego elementu demokracji przedstawicielskiej. Niemal zawsze, gdy M. Thatcher i jej współpracownicy mówią o wolności jednostki czy systemie demokratycznym, towarzyszy temu refleksja dotycząca „rule of law”. „Możesz zaakceptować postulat wolności tylko wtedy, jeśli zaakceptujesz także idee rządów prawa”. „Sercem naszych przekonań jest idea wolności pod rządami prawa”.
Afirmacja nierówności
Równość to nonsens tyle utopijny co niebezpieczny. Socjalizm i pełniejsza jego wersja – komunizm, pragnąc zapewnić ludziom równość, w istocie pogłębiał dysproporcje społeczne. Realizowanie ideału równości prowadzi do ograniczenia wolności jednostki, niszczenia jej indywidualnych zdolności, stanowi hamulec przedsiębiorczości. Doktryna równości dewastuje różnorodność natury człowieka, jest czynnikiem „równania w dół” w imię fałszywie pojętej równości, oznacza stagnację nie rozwój społeczeństwa. „Niech nasze dzieci rosną wysokie, ale niektórym z nich, jeżeli maja taką szanse, pozwólmy być wyższymi niż pozostałe”. Thatcheryzm zamiast hasła budowy państwa równości (equality state), głosi postulat równości możliwości (equality of opportunity), kraju gdzie rząd nie będzie ograniczał wolność jednostki, ale będzie starał się zapewnić równe szanse i możliwości rozwoju każdemu obywatelowi. „Ludzie różnią się talentami i możliwościami ich wykorzystania. Póki jednak reguły, jakim poddane jest gromadzenie majątku są uczciwe i póki, oczywiście istnieje troska o tych, którzy sobie nie radzą, póty brak równości jest nie tylko usprawiedliwiony, lecz stanowi także niezbędny warunek samej wolności”.
Rewolucja purytańska (Puritan revolution)
Istotnym założeniem thatcheryzmu jest odwołanie się do etyki protestanckiej. Religia jest źródłem zasad moralnych, pożądanych przez konserwatystów, będących niezbędnym filarem porządku społecznego. Wartości takie jak pracowitość, oszczędność, pilność, solidaryzm, odpowiedzialność stanowią esencje doktryny. Porzucenie tych wartości, konserwatyści postrzegają, jako podstawowe źródło kryzysy. M. Thatcher twierdziła, że porażka i sukces ekonomiczny narodu jest konsekwencją stanu moralnego społeczeństwa. „Sukces w gospodarce jest odzwierciedleniem ludzkich wartości, moralności, cech społeczeństwa”.
Thatcher i Polska
Polska, tak jak dla żadnego brytyjskiego premiera, nigdy nie stanowiła dla M. Thatcher istotnego partnera na arenie międzynarodowej. Po wprowadzeniu stanu wojennego wyraziła ona solidarność z narodem polskim, ale w rozmowie z Ronaldem Reaganem sprzeciwiła się nałożeniu sankcji ekonomicznych na ZSRR. Interesy firm brytyjskich, realizujących inwestycje na Wschodzie, okazały się ważniejsze. M. Thatcher podczas pełnienia funkcji premiera przyjechała do Polski raz, w listopadzie 1988 r., odwiedzając Stocznię im. Lenina w Gdańsku i rozmawiając z przywódcą „Solidarności” Lechem Wałęsą, prymasem Józefem Glempem oraz polskim rządem. Władza komunistyczna miała nadzieję, że M. Thatcher, zgodnie ze swoją doktryną, publicznie potępi strajk związkowców i poprze decyzję rządu, który w przeddzień wizyty premiera brytyjskiego ogłosił zamknięcie nierentownego zakładu. M. Thatcher dobrze jednak rozumiała, że jest to decyzja polityczna nie gospodarcza, ostatnia rozpaczliwa próba rozbicia demokratycznej opozycji. W efekcie tego wyraziła poparcie dla ruchu związkowego oraz przekonywała władzę do zgody na bezkrwawe zmiany. Dla thatcheryzmu komunizm był jego ideologicznym przeciwieństwem, bardziej rozwiniętą formą socjalizmu, z którym premier walczyła we własnym kraju. Oba systemy komunizm i socjalizm, jej zdaniem, prowadzą wyłącznie do zubożenia i demoralizacji.
Po 1990 r. M. Thatcher odwiedziła Polskę kilkakrotnie, głównie na zaproszenie rozmaitych instytucji naukowych, honorujących ją nagrodami i tytułami. Thatcheryzm był i jest obecny w polskim życiu politycznym. Na polityce M. Thatcher wzorował się Leszek Balcerowicz, przeprowadzając reformę gospodarczą w 1990 r., zarówno w kwestii zahamowania galopującej inflacji, jak i prywatyzacji. W 2003 r. w wystąpieniu, który wygłosił z okazji przyznania M. Thatcher nagrody imienia F. Hayeka, scharakteryzował „Żelazną Damę” jako polityka przekonań, służącego dobrej sprawie – ludzkiej wolności i odpowiedzialności, polityka skutecznego, dzięki któremu Wielka Brytania jest dalej od socjalizmu niż Francja czy Niemcy, co owocuje rozwojem gospodarczym. W 1993 r., kiedy premierem była Hanna Suchocka, prowadząca „niekonsensusową” politykę walki z inflacją, polska i zagraniczna prasa ochrzciła ją „polską Thatcher”. W 2001 r., gdy Leszek Miller – lider polskiej lewicy – zapowiedział jako premier pakiet reform zmierzających do ograniczenia wydatków publicznych, publicyści zadawali sobie pytanie: „Czy Leszek Miller zostanie polską panią Thatcher?”. Przed kolejnymi wyborami w Polsce zastanawiano się, czy spodziewana koalicja partii prawicowych (Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości) będzie delikatniejszą wersją doktryny M. Thatcher.
Doświadczenia thatcheryzmu przywoływane są w Polsce niemal zawsze w kontekście prób restrukturyzacji górnictwa. Problemu, który w Wielkiej Brytanii został rozwiązany w latach 80., a z którym nasz kraj boryka się do tej pory. Echa doktryny widoczne są również w problemach reformy służby zdrowia, oświaty, podatków, świadczeń socjalnych. Spuścizna M. Thatcher, postrzegana jest jako konkretne działanie: uelastycznienie rynku pracy, likwidacja biurokracji, ograniczenie roli związków zawodowych, obniżenie podatków. Zdaniem wielu reformy te są konieczne, aby nasz kraj nie stał się „chorym człowiekiem Europy” jak w latach 70. Wielka Brytania.
M. Thatcher, w wygłoszonym 4 lipca 1996 r. w Poznaniu przemówieniu z okazji odebrania tytułu doktora honoris causa tamtejszej Akademii Ekonomicznej, powiedziała, że podstawowym zadaniem Polski jest podążanie drogą wolnej inicjatywy, bez zbaczania w kierunku łagodnego socjalizmu.
Przewijanie dzieci i środki przeciwbólowe
Victor Hanson w jednym ze swoich artykułów napisał „Jakiś odważny człowiek będzie musiał niedługo powiedzieć społeczeństwu europejskiemu, pracujcie ciężej i dłużej za mniejsze pieniądze, sami brońcie swego kontynentu, wyprowadźcie się od mamy, zacznijcie przewijać dzieci i oczekujcie znacznie mniej od państwa”. Wydaje się, że odwaga w przeprowadzeniu tych zmian jest największą implikacją thatcheryzmu dla Polski i Europy.
W latach 80. wśród konserwatystów krążyło opowiadanie o terapii zalecanej przez doktor Thatcher i doktora Neila Kinnocka (lidera laburzystów w latach 1983-92). Jesteś przeziębiony, dr Thatcher zbada cię kompleksowo, opracuje długotrwałą, bolesną kurację, a na końcu powie, że nie dbasz o siebie, pijesz, palisz, jesz za dużo, prowadzisz za mało aktywny tryb życia. Masz zająć się własnym życiem i nie zawracaj głowy państwu. Drugi lekarz przypisze ci środki przeciwbólowe i odeśle do domu.
Po 1 maja 2004 r. miliony mieszkańców nowych państw członkowskich Unii Europejskich, w tym w dużej części Polaków, wyjechało do Zjednoczonego Królestwa, będąc przekonanym, że kraj ten daje większe szanse na lepsze i bardziej dostatnie życie. Wydaje się, że bez thatcheryzmu, bez kontynuacji jego głównych elementów w praktyce, wybraliby oni inne miejsce na realizację własnych marzeń. Większość z nich mimo kryzysu nie wróciło. Czy kiedykolwiek wrócą?
Autor: dr Tomasz Ceran, Research Fellow Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego