14 czerwca br. w Iranie odbędą się kolejne wybory prezydenckie. Po raz jedenasty, odkąd przyjęto ustrój republiki islamskiej, Irańczycy wybiorą głowę państwa. Wybory w Iranie to wydarzenie, które niezwykle elektryzuje światową opinię publiczną. Kto zastąpi w fotelu prezydenckim Mahmuda Ahmadineżada? Na pewno nikt z jego najbliższego otoczenia – a to niewątpliwie zasługa irańskiego mechanizmu weryfikacji wyborczej, który ostatecznie dał zielone światło do startu ośmiu kandydatom.
Trudne do spełnienia wymogi formalne
Kluczowym organem, mającym wpływ na ostateczny skład listy wyborczej, jest w Iranie Rada Strażników Konstytucji. Po zweryfikowaniu zarejestrowanych w okresie od 7 do 11 maja br. kandydatur, odrzuceni zostali wszyscy ci, którzy w opinii Rady nie spełniają warunków uprawniających do ubiegania się o prezydenturę w Islamskiej Republice Iranu. Wielu spośród nich, czego wcześniej spodziewały się media, już na starcie nie miało wielkich szans na pomyślne przejście weryfikacji. Po ostatnich wyborach prezydenckich, których wynik został zakwestionowany przez Mir Hosseina Mussawiego oraz Mehdiego Karrubiego (co doprowadziło do największych antyrządowych zamieszek ulicznych w historii), Rada Strażników i najwyższy przywódca duchowy – ajatollah Ali Chamenei, zdecydowali się baczniej zwracać uwagę na wywrotowe skłonności potencjalnych kandydatów. Inna kwestia, że podczas zmierzającej właśnie ku końcowi kadencji Mahmuda Ahmadineżada, ujawniły się również u niego samego indywidualistyczne skłonności, które zrodziły obawy najwyższego przywódcy duchowego. Dziś zarówno w Iranie, jak i poza nim mówi się bez ogródek, iż ambicje i projekty reform Ahmadineżada mogły zagrozić funkcjonowaniu całego panującego systemu. Obecny prezydent i jego stronnicy zamierzali zmniejszyć udział kleru w rządzeniu Iranem, co nie mogło być na rękę Chameneiemu. Zdaniem przywódcy duchowego, nowy prezydent „nie powinien posiadać złych cech ustępującego, zachowując jednocześnie jego zalety”.
Co nie ulega wątpliwości, w toku weryfikacji wyeliminowanych zostało wielu kandydatów, którzy z pewnością mogli liczyć na niemałe poparcie. Czego można było się spodziewać, zabraknie możliwości oddania głosu na Esfandiara Rahima Maszaiego – reprezentanta linii politycznej ustępującego prezydenta, a także drugiego po Chameneim, najbardziej wpływowego i doświadczonego polityka w Iranie, byłego prezydenta, Haszemiego Rafsandżaniego. Obaj, zdaniem Rady Strażników, nie spełnili wymogów formalnych. Sondaże wskazywały, że szczególnie Rafsandżani mógł liczyć na bardzo wysokie poparcie.
Krótka charakterystyka kandydatów
Według wyznaczników konstytucyjnych, kandydat na prezydenta powinien być obywatelem irańskim, osobą religijną, posiadającą zdolności zarządcze i administracyjne, a także legitymującą się nieskalaną opinią. Kandydat musi być politykiem (mężczyzną!), któremu bliskie są ideały Rewolucji Islamskiej, którym pozostaje w pełni podporządkowany.
Takie też, co potwierdziła opinia Rady Strażników, są cechy ośmiu pozostałych na placu boju kandydatów, którymi są:
1. Hassan Rouhani – kandydat niezależny z obozu reformatorskiego, który ma poparcie niedopuszczonego ostatecznie Haszemiego Rafsandżaniego. Rouhani był między innymi negocjatorem ds. irańskiego programu nuklearnego za rządów Mohammada Chatamiego.
2. Mohsen Rezai – utożsamiający się z obozem konserwatywnym. Przez kilkanaście lat był wysokim rangą dowódcą irańskiej formacji zwanej Pasdarami, szczególnie zasłużył się podczas wojny iracko-irańskiej. Rezai kandydował na prezydenta również w 2009 roku. Po wyborach (zajął w nich trzecie miejsce) okazał lojalność wobec duchowego przywódcy, choć początkowo wraz z Karrubim i Musawim kwestionował zwycięstwo w wyborach Mahmuda Ahmadineżada.
3. Gholam Ali Hadad-Adel – członek grupy zwanej Koalicją 2+1, która ogłosiła, że ostatecznie zdecyduje się na tylko jedną kandydaturę. Koalicja ta określana jest jako najbardziej postępowa spośród irańskich frakcji konserwatywnych. Sam Hadad-Adel jest byłym przewodniczącym irańskiego parlamentu, a jego dodatkowym atutem są powiązania rodzinne z najwyższym przywódcą.
4. Ali Akbar Velajati – posiada dobre relacje zarówno z Chameneim, jak i Rafsandżanim (był ministrem spraw zagranicznych w jego rządzie). Jest drugim z kandydatów Koalicji 2+1.
5. Mohammad Bagher Ghalibaf – kandydat sprawujący obecnie urząd mera irańskiej stolicy. Popularny zarówno w Teheranie, jak i w drugim pod względem wielkości mieście irańskim – Meszhedzie. Trzeci i prawdopodobnie najmocniejszy spośród członków Koalicji 2+1. Kontrowersje wzbudziły jego działania jako dowódcy Korpusu Strażników Rewolucji, co również przed wyborami rzuca cień na jego osobę.
6. Mohammad Reza Aref – drugi spośród kandydatów zaliczanych do obozu reformatorów. Aref był bliskim współpracownikiem Mohammada Chatamiego, pełnił funkcję wiceprezydenta oraz ministra edukacji za jego kadencji.
7. Said Dżalili – główny irański negocjator nuklearny, reprezentujący Iran w rozmowach z Unią Europejską. Kolejny kandydat bliski przywódcy duchowemu, weteran wojny iracko-irańskiej. Szef Najwyższej Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
8. Mohammad Gharazi – najstarszy z kandydatów (ur. 1941), minister w rządach Haszemiego Rafsandżaniego, startuje jako kandydat niezależny, utożsamiany jest z frakcją reformatorską.
Zestawienie zaaprobowane przez Radę Strażników charakteryzuje się umiarkowanie wyważonym charakterem pomiędzy tradycyjnie mocniejszym w Iranie obozem konserwatywnym (pięciu kandydatów), a rozbitymi na kilkanaście niezależnych frakcji reformatorów (trzy kandydatury). Dopuszczeni do startu zostali kandydaci doświadczeni i bez względu na frakcję, lojalni wobec najwyższych władz duchowych i ideałów Islamskiej Rewolucji. U polityków wyselekcjonowanych przez irański aparat władzy, co prawda, pojawiają się cechy kontrowersyjne (patrz: Ghalibaf), lecz z drugiej strony kandydaci są osobami z pewnością kompetentnymi, doświadczonymi i zaawansowanymi wiekowo (jedynym wyjątkiem jest Dżalili – 48 lat). Warto przypomnieć, że „błędy młodości”, szczególnie w polityce międzynarodowej i retoryce dotyczącej Izraela, zarzucano prezydentowi Ahmadineżadowi podczas pierwszej jego kadencji. Ahmadineżad w chwili obejmowania urzędu miał 49 lat.
A więc kto?
Priorytetem w obecnej sytuacji jest dla Iranu podźwignięcie upadającej gospodarki irańskiej (jej zła kondycja to, według irańskich analityków, suma nieudolnych posunięć prezydenta Ahmadineżada i wpływ sankcji ze strony Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej). Priorytet gospodarczy zapowiadają wszyscy spośród kandydatów. Drugą ważną kwestią będzie zapewne podjęcie działań prowadzących do zmniejszenia presji ze strony Zachodu na Iran, co wiąże się w dużej mierze z przeprowadzeniem owocnych rozmów z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej oraz grupą P5+1. W tym kontekście dużym doświadczeniem i obyciem na arenie międzynarodowej mogą wykazać się chociażby Dżalili, Rouhani oraz Velajati.
Według przedwyborczych sondaży, przeprowadzonych na zlecenie irańskich mediów, największym poparciem ankietowanych cieszy się wśród reformistów Hassan Rouhani, zaś wśród konserwatystów Mohammad Bagher Ghalibaf. Pierwsza debata prezydencka, która miała miejsce 31 maja, zdaniem opinii publicznej, padła łupem najlepiej przygotowanego merytorycznie Mohammada Rezy Arefa. Niezłe wyniki w niektórych badaniach osiągnęli również Rezai, Dżalili oraz Velajati. Najsłabiej, według wszystkich źródeł, przedstawia się sytuacja Gharraziego i Haddad-Adela. Sondaże wydają się zatem przemawiać za nieznacznym zwycięstwem któregoś z kandydatów obozu reformistów, co z pewnością mogłoby stworzyć dobrą atmosferę do dialogu z Iranem, po kontrowersyjnej prezydenturze Mahmuda Ahmadineżada. Dużą szansą dla konserwatystów mogłoby być z kolei scedowanie poparcia wewnątrz Koalicji 2+1 na najsilniejszego Ghalibafa. Wynik wyborów poznamy po 14 czerwca br.
Autor: Jakub Gajda, Research Fellow FKP specjalizujący się w tematyce Bliskiego Wschodu, Iranu i Afganistanu
Zdjęcie: shahram sharif