zdjęcie do tekstu Chedy

Wróg potrzebny od zaraz

Wróg potrzebny od zaraz

14 kwietnia, 2014

Wróg potrzebny od zaraz

zdjęcie do tekstu Chedy

Wróg potrzebny od zaraz

Autor: Robert Cheda

Opublikowano: 14 kwietnia, 2014

Interwencja Rosji na Ukrainie nie rozwiązała żadnego z rosyjskich problemów, dlatego Kreml potrzebuje zewnętrznego wroga, dzięki któremu mógłby nadal manipulować własnym społeczeństwem. Obecnie takimi wrogami są Ukraina i USA, a do ich „pomocników” coraz częściej zaliczana jest Polska. Co powinny uczynić władze Polski w obliczu ewentualnego nasilenia antypolskiej kampanii, obliczonej na przeciętnego Rosjanina i zróżnicowanie europejskiej opinii publicznej? 

Anektując Krym, Moskwa odniosła sukces taktyczny, bo wskaźniki popularności Putina w Rosji, a zatem prawomocności jego rządów, podniosły się widocznie. W wymiarze strategicznym, zagarnięcie obcego terytorium nie rozwiązało żadnego problemu Moskwy na arenie międzynarodowej i wewnętrznej. Postępująca izolacja w świecie pogłębia zły stan gospodarki i aby temu zapobiec Kreml będzie zmuszony dywersyfikować poglądy światowej opinii publicznej, co do wydarzeń ukraińskich oraz samej Rosji. Ponadto, elity władzy będą podgrzewały patriotyczną propagandę w celu odwrócenia uwagi własnego społeczeństwa od coraz gorszych warunków socjalnych i tarć narodowościowych. Przed Putinem cały czas stoi pytanie, co dalej. Wyjściem może być oczywiście powielanie krymskiego scenariusza, co jednak wiązałoby się z kolejnymi sankcjami. Łatwiej kreować obraz wyraźnego wroga na użytek zewnętrzny i wewnętrzny. Kto i dlaczego może stać się rosyjskim wrogiem?

Idealnym kandydatem jest Polska. Członek UE i NATO ze sprecyzowanymi poglądami na politykę wschodnią wspólnoty euroatlantyckiej, stanowiącymi przeciwieństwo geopolitycznego koncertu mocarstw, w którym Rosja widzi swoje powodzenie. Warszawa to najaktywniejszy rzecznik europejskich aspiracji Kijowa oraz najbliższy sojusznik Waszyngtonu w Europie Środkowej i Wschodniej. W miarę sukcesu cywilizacyjnej transformacji, Polska jest także słyszana w Brukseli, Waszyngtonie i innych europejskich stolicach. Przy czym trzeba wyraźnie zastrzec, że choć nasze stanowisko we wschodniej (i rosyjskiej) polityce UE i NATO jest słyszane, to nie zawsze słuchane. Moskwa umiejętnie wykorzystuje instrumenty różnicowania Europy. Gra na ekonomicznych partykularyzmach i politycznych ambicjach Niemiec, Francji i Włoch. Nie jest tajemnicą, że te kraje UE są od chwili wybuchu kryzysu ekonomicznego szczególnie podatne na wygody gospodarcze, jakie przynosi współpraca z rynkiem rosyjskim, a taki problem dotyczy także Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Grecji, Węgier i Bułgarii.

Z tych powodów Polska jest dla Moskwy partnerem szczególnie niewygodnym, bo dąży do zajęcia miejsca w gronie europejskich decydentów, z jasnym przesłaniem euroatlantyckiej jedności i solidarności. W ujęciu historycznym odpowiada temu mocny w Rosji stereotyp polskiej zdrady, któremu Moskwa przeciwstawia słowiańską jedność pod własną egidą. Współczesna Polska to także przykład sukcesu niebezpiecznego dla kontynuacji konserwatywnego ładu wewnętrznego zaprowadzonego przez putinowskie elity.

Zatem powodów antypatii Moskwy do Warszawy jest dość, przy tym Polska jest szczególnie wrażliwa na rosyjski szantaż. Prawie całkowite uzależnienie od rosyjskiej ropy naftowej, duża zależność gazowa oraz w dziedzinie eksportu rolniczego, czyni Polskę wdzięcznym wrogiem. Choć dwustronne obroty gospodarcze są wysokie, to Moskwa może zaryzykować ich przerwanie bez wyraźnej szkody dla siebie, w przeciwieństwie do relacji ekonomicznych z Niemcami, Francją, Wielką Brytanią czy Włochami. Rosja doskonale zdaje sobie sprawę, że bez Polski przeżyje, wiedząc równie dobrze, że Polska bez Rosji nie da sobie rady. Takie względy wydają się przemawiać za wyborem Polski, jako trzeciego po USA i Ukrainie wroga. Enuncjacje rosyjskiego prezydenta na temat udziału polskich służb specjalnych i dyplomacji w „zamachu stanu” na Ukrainie są nieprzypadkowe. Nieprzypadkowo w czasie fitosanitarnej kwarantanny na polską wieprzowinę, Rosja próbuje zawierać kontrakty z firmami austriackimi, dążąc świadomie do wykreowania w Europie wizerunku Polski nieodpowiedzialnej, z powodu której straty ponosi cała UE. Na razie są to ostrzeżenia, ale nie ulega wątpliwości, że wraz z pogarszającą się sytuacją zewnętrzną i wewnętrzną Rosji, zamiarem Kremla może być przykładne ukaranie „wichrzycielstwa” Polski, a skutki rosyjskiej blokady ekonomicznej mogą być dla naszej gospodarki dotkliwe.

Rząd RP i polska dyplomacja stoją przed wyzwaniem. Polega ono na niedopuszczeniu do „wojny” na dwa fronty. Pierwszym i najważniejszym frontem będzie racjonalność, a zatem słyszalność naszego stanowiska w UE i NATO. Nie możemy kierować się jedynie dobrymi chęciami wobec Ukrainy, bo zarówno w Unii, jak w Sojuszu, decyzje są wyrazem kompromisu poglądów wszystkich członków. Pragmatyzm Warszawy winien polegać właśnie na zdolności do kompromisu, który stanowić będzie także gwarancję twardej obrony naszych interesów narodowych przez obie organizacje, w razie otwarcie antypolskich kroków Rosji. Nie wystarczy odwołać się do unijnego ustawodawstwa i Traktatu Waszyngtońskiego. Polska musi cieszyć się pełnym poparciem swoich sojuszników, a takie bierze się ze społecznego i politycznego przekonania o słuszności polskich argumentów i polskiej racji stanu. W chwili obecnej Polska może liczyć na wsparcie USA, i państw bałtyckich, czyli Litwy, Łotwy i Estonii. W mniejszym zakresie Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii.

Unijne i natowskie przekonanie, a zatem poparcie będzie potrzebne na drugim froncie, w celu zachowania polskiego okna możliwości w relacjach z Rosją. Sztuką jest utrzymanie dialogu, mimo istniejących głębokich różnic w relacjach dwustronnych. Relacje trzeba kultywować mimo wszystkich przeciwności. Polska ma w Rosji własne interesy, takie jak wzrost polskiego eksportu, poprawa salda wzajemnych obrotów handlowych, wyjaśnienie „białych plam” polsko – rosyjskiej historii, czy wsparcie dla polskiej społeczności w Rosji, a zadaniem polskich władz jest ich ochrona. Podobnie postępują przecież nasi sojusznicy z UE i NATO. Wyzwanie „frontu rosyjskiego” jest tym bardziej skomplikowane, że osiągnięcie równowagi między poparciem zasad demokracji i Narodów Zjednoczonych, a polską racją stanu w Rosji będzie wymagało prawdziwego kunsztu politycznego i dyplomatycznego. Jednak najważniejszy pozostaje wewnętrzny konsensus polskich elit politycznych, czyli rządzących i opozycji, co do pragmatycznej polityki rosyjskiej. Jego podstawą winna być fundamentalna kwestia ochrony bezpieczeństwa narodowego. Rozumiana, jako: podniesienie wydatków obronnych RP do progu 2% PKB; dywersyfikacja źródeł i dróg transportu surowców energetycznych; zapewnienie stabilnego wzrostu ekonomicznego Polski i poziomu życia Polaków, czego ważnym i nieodłącznym elementem pozostają dwustronne relacje gospodarcze z Rosją. Dodatkowe pytanie brzmi, jak wobec pełnej kontroli Kremla nad rosyjskimi mediami i sferą kultury (głównie tej masowej), przebić się z wizerunkiem Polski przyjaznej i atrakcyjnej dla przeciętnego Rosjanina? Nie od dziś wiadomo, że utrwalonych stereotypów społecznych nie da się szybko zmienić.

Dlatego podstawowymi zadaniami pozostają: skuteczna promocja wieloaspektowej, polskiej polityki wobec Rosji i obszaru WNP w formacie wielostronnym (UE, NATO, Trójkąt Weimarski, Grupa Wyszehradzka); nowe spojrzenie na instrumentarium Partnerstwa Wschodniego; promocja polskiej koncepcji bezpieczeństwa energetycznego UE; wzmocnienie sojuszniczej obecności NATO w RP; skuteczne wykorzystanie środków unijnych i własnych na budowę odnawialnych źródeł energii; przyspieszenie eksploatacji polskich złóż gazu łupkowego. W zakresie stosunków dwustronnych z Rosją, wskazanym pozostaje utrzymanie dotychczasowego poziomu i zakresu dialogu dwustronnego oraz na poziomie regionalnym i lokalnym. Obok tradycyjnych instytucji zajmujących się poszczególnymi aspektami polityki zagranicznej RP, widoczna staje się potrzeba większego zaangażowania instytucji samorządowych (w tym samorządu gospodarczego) oraz ministerstw kultury i dziedzictwa narodowego oraz szkolnictwa i nauki, wraz z podległymi agencjami, w tworzenie i realizację programów polsko-rosyjskiej współpracy samorządowej, kulturalnej i stypendialnej.

Robert Cheda, Research Fellow Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego 

Zdjęcie: www.kremlin.ru