Spotkanie_Helsinki

Autor foto: Domena publiczna

KOMENTARZ PUŁASKIEGO – T. Smura: „Burza w Waszyngtonie” – polityczne konsekwencje spotkania w Helsinkach dla administracji Trumpa

KOMENTARZ PUŁASKIEGO – T. Smura: „Burza w Waszyngtonie” – polityczne konsekwencje spotkania w Helsinkach dla administracji Trumpa

24 lipca, 2018

KOMENTARZ PUŁASKIEGO – T. Smura: „Burza w Waszyngtonie” – polityczne konsekwencje spotkania w Helsinkach dla administracji Trumpa

Spotkanie_Helsinki

Autor foto: Domena publiczna

KOMENTARZ PUŁASKIEGO – T. Smura: „Burza w Waszyngtonie” – polityczne konsekwencje spotkania w Helsinkach dla administracji Trumpa

Autor: Tomasz Smura

Opublikowano: 24 lipca, 2018

16 lipca 2018 r. w Helsinkach doszło do intensywnie śledzonego przez media i komentatorów na świecie spotkania prezydenta Rosji Władimira Putina i prezydenta USA Donalda Trumpa. Było to dopiero drugie spotkanie obu przywódców (trzecie – licząc krótką rozmowę na szczycie APEC w Wietnamie), co spowodowane jest złym stanem relacji Stany Zjednoczone-Rosja, wynikającym m.in. z agresywnej polityki Federacji Rosyjskiej na arenie międzynarodowej i ingerencją Kremla w wybory prezydenckie w USA w 2016 r. Mimo, iż – jak się wydaje – wbrew obawom licznych zachodnich ekspertów i dziennikarzy, spotkanie nie przyniosło żadnych wiążących ustaleń spotkało się ze złym przyjęciem w Stanach Zjednoczonych, w tym w obozie politycznym prezydenta USA – Partii Republikańskiej.

Zorganizowanie spotkania pomiędzy Trumpem a Putinem uzgodnione zostało w czasie wizyty doradcy ds. bezpieczeństwa USA Johna Boltona w Moskwie w czerwcu br. i odbyło się bezpośrednio po Szczycie NATO w Brukseli oraz wizycie Trumpa w Wielkiej Brytanii. Spotkaniu obu przywódców od początku towarzyszyły duże kontrowersje, zwłaszcza na tle toczących się śledztw w sprawie ingerencji Rosji w wybory prezydenckie w USA oraz obaw odnośnie do przyjęcia przez amerykańskiego prezydenta jakiś kontrowersyjnych zobowiązań wobec Rosji.  Po szczycie z przywódcą Korei Północnej Kim Dzong Unem, Trump podjął bowiem decyzję o zawieszeniu ćwiczeń wojskowych na Półwyspie Koreańskim, a  w czasie szczytu G7 w Kanadzie – według doniesień prasowych – miał podważać prawo Ukrainy do Krymu.

Samo spotkanie, jak się wydaje, nie przyniosło przełomu w relacjach amerykańsko-rosyjskich. Jak zadeklarował prezydent Rosji, obaj przywódcy dyskutowali m.in. o stanie i przyszłości relacji dwustronnych, „regionalnych kryzysach” – w szczególności wojnie w Syrii, gdzie w ocenie Putina „zaprowadzenie pokoju i rekoncyliacji może być pierwszym wyraźnym przykładem wspólnej pracy” – kwestiach porozumienia nuklearnego z Iranem, północnokoreańskiego programu nuklearnego oraz implementacji porozumienia Mińsk II. Najbardziej kontrowersyjnym zagadnieniem omawianym podczas spotkania była kwestia ingerencji Rosji w wybory w USA. Putin po raz kolejny zapewnił w tym kontekście, że „państwo rosyjskie nigdy nie ingerowało i nie będzie ingerować w wewnętrzne sprawy USA, w tym w wybory”. Z kolei Trump podkreślił, że nie było żadnych kontaktów pomiędzy Rosją a jego sztabem wyborczym w czasie kampanii oraz stwierdził wbrew stanowisku amerykańskich służb specjalnych, że nie widzi powodów, dla których Rosja miałaby ingerować w amerykańskie wybory. Trump zadeklarował też, że choć wzajemne relacje są najgorsze w historii, spotkanie w Helsinkach zmieniło tę sytuację, co więcej – jak podkreślił – „Stany Zjednoczone były głupie”, odkładając szczyt przywódców.

Kontrowersje wokół spotkania nasiliła jeszcze postawa Trumpa na Szczycie NATO w Brukseli gdzie w stanowczym tonie domagał się zwiększenia wydatków na obronność od europejskich sojuszników, a w rozmowie z Sekretarzem Generalnym Sojuszu ostro zaatakował projekt gazociągu Nord Stream 2, wskazując, że Niemcy stały się zależne od Rosji w kwestiach energetycznych. Co interesujące w czasie konferencji prasowej z Putinem Trump ograniczył się jedynie do stwierdzenia, że nie jest pewien czy gazociąg „jest w interesie Niemiec czy nie”, a Rosja „rywalizuje” z USA w kwestiach energetyki, co wskazywało na jedynie ekonomiczny charakter trosk amerykańskiego prezydenta związanych z Nord Stream 2.

Negatywny odbiór wizyty Trumpa w USA

Jak się wydaje, do podjęcia decyzji o spotkaniu z Putinem przekonało Trumpa stosunkowo dobre przyjęcie w USA szczytu z Kim Dzong Unem w Singapurze – według badania opinii publicznej przeprowadzonych w maju na zlecenie CNN, aż 77 proc. Amerykanów wyraziło poparcie dla tego spotkania[i]. Amerykański prezydent mógł więc liczyć, iż uda mu się powtórzyć ten efekt poprzez dokonanie „przełomu” w relacjach z Rosją.  Tym razem Trump spotkał się jednak z dużo silniejszą krytyką opinii publicznej i własnego obozu politycznego. Przewodniczący Izby Reprezentantów Paul Ryan stwierdził, że nie ma wątpliwości, że Rosja ingerowała w wybory w USA w 2016 r. Z kolei Trump „musi zrozumieć, że Rosja nie jest naszym sojusznikiem”, a Stany Zjednoczone muszą skupić się na tym, aby „zakończyć wstrętne rosyjskie ataki na demokrację”. Republikański przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Senatu Bob Corker stwierdził, że w świetle wypowiedzi Trumpa na konferencji prasowej Stany Zjednoczone wyglądały jak „popychadło”, a sam czuje się rozczarowany postawą prezydenta. Z kolei szanowany wśród Republikanów Senator John McCain nazwał spotkanie w Helsinkach „tragicznym błędem”. Jeszcze ostrzejsze były opinie przedstawicieli Demokratów. Lider demokratyczniej mniejszości w Senacie Chuck Schumer stwierdził, że działania Trumpa „wzmacniają naszych wrogów, a osłabiają obronę naszą i naszych sojuszników”, zaś Kongresmen Adam Schiff, z komisji wywiadu stwierdził, że słowa amerykańskiego prezydenta są „zielonym światłem” dla Putina w zakresie ingerowania w wybory do Kongresu w 2018 r. Co więcej, Chuck Schumer razem z Republikańskim Senatorem Patem Toomey’em podnieśli możliwość nałożenia na Rosję nowych sankcji czego chęć rozpatrzenia zadeklarował Paul Ryan.

Co więcej, amerykański Senat przyjął jednogłośnie niewiążącą rezolucję odrzucającą propozycję W. Putina w sprawie możliwości przesłuchania wskazanych obywateli Federacji  Rosyjskiej przez zespół Roberta Muellera prowadzącego śledztwo w sprawie rosyjskich ingerencji w wybory w USA w zamian za podobną możliwość rosyjskich władz wobec Amerykanów oskarżanych o przestępstwa w Rosji (w tym kontekście Putin wymienił znanego krytyka Kremla, urodzonego w USA inwestora Billa Browdera).

Sam Trump w obliczu presji musiał wycofać się z części stwierdzeń, a podważenie konkluzji amerykańskich służb wywiadowczych w sprawie rosyjskiej ingerencji w amerykańskie wybory w czasie spotkania z członkami Kongresu określił jako zwykłe przejęzyczenie oraz zapewnił o swoim pełnym zaufaniu dla „wspólnoty wywiadowczej”. Niemniej mimo przyznania, że takie ingerencje miały miejsce amerykański prezydent umniejszał ich znaczenie i wpływ na rezultat wyborów, co wydaje się zrozumiałe, gdyż uznanie przez administrację, iż rosyjskie działania wpłynęły w zasadniczy sposób na wyniki wyborów pośrednio podważałoby legitymizację Trumpa do sprawowania władzy.

Wnioski i perspektywy

Spotkanie w Helsinkach po raz kolejny pokazało, iż wszelkie próby poprawy relacji z Rosją przez administrację Trumpa będą blokowane lub co najmniej utrudniane przez Kongres (mimo posiadania większości przez Republikanów). Istnieje ryzyko, że dojdzie poniekąd do powtórzenia sytuacji z 2017 r., kiedy niedługo po pierwszym spotkaniu Trump-Putin Kongres uchwalił nowy dotkliwy pakiet sankcji wymierzonych w Rosję. Wydaje się również, że szczyt w Helsinkach nie przyniósł żadnego zasadniczego przełomu w relacjach dwustronnych, choć może stanowić początek procesu stopniowej poprawy relacji. Może o tym świadczyć informacja o zaproszeniu przez Donalda Trumpa Władimira Putina do odbycia wizyty w Waszyngtonie na jesień br. oraz propozycje prezydenta Rosji odnośnie do konieczności dyskusji nad przedłużeniem obowiązywania porozumienia w sprawie redukcji i ograniczenia ilości strategicznej broni ofensywnej New START (New Strategic Arms Reduction Treaty).

Jednogłośne przyjęcie przez Senat rezolucji odrzucającej porozumienie z Rosją oraz silna krytyka Trumpa ze strony kilkunastu republikańskich Kongresmenów pokazuje słabnące poparcie dla działań Trumpa we własnej partii. W krótszej perspektywie może to oznaczać próby blokowania przez Kongres działań prezydenta w polityce zagranicznej, w dłuższej mogłoby to przełożyć się teoretycznie np. na zwiększenie szans odsunięcia prezydenta USA od władzy w procedurze impeachmentu (potrzebne jest do tego większość 2/3 w Senacie, czyli 67 Senatorów – obecnie Demokraci mają 47, a 2 niezależnych Senatorów wspiera partię Demokratyczną), gdyby z jakiś względów (np. z uwagi na wyniki śledztwa Mullera) wniosek o jej rozpoczęcie pojawił się[ii]. Z drugiej strony część Kongresmenów będzie zniechęcona do wyraźnego odcięcia się i potępienia działań prezydenta ze względu na perspektywę wyborów do Kongresu w listopadzie 2018 roku.

Autor: Tomasz Smura, Kierownik Biura Analiz Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego

Zdjęcie: Kremlin.ru, CC BY 4.0

[i] CNN Poll: Three-quarters approve of Trump’s plans to meet with Kim Jong Un, CNN z 10 maja, 2018 r. https://edition.cnn.com/2018/05/10/politics/cnn-poll-north-korea-trump-approval-rises/index.html

[ii] Elaine Kamarck, After Helsinki, can Trump count on protection from the GOP Senate?, Brookings z 19 lipca 2018 r. https://www.brookings.edu/blog/fixgov/2018/07/19/after-helsinki-can-trump-count-on-protection-from-the-gop-senate/